Denat

Sobota, godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści. Po intensywnym popołudniu krążę po chacie i czuję jak z minuty na minutę baterie mi siadają. Próbuję się zebrać do łazienki, by w porę do łóżka trafić a nie zemdleć w połowie drogi. Wiecie, takie krążenie typu: "coś bym jeszczeee... a może jednak nieeee.... " No więc krążę. A to w kuchni stygnącym chlebem się sztachnę…

Czytaj dalejDenat

Misja

Z Szymonem to taki problem mamy, że lepiej Go ubierać jak karmić. Serio. Rączki i nóżki jak patyczki, a jak wraca do domu, to z kuchni wygonić nie można. A to cukierek, banan, ciasteczko, jogurt, makaron z pesto... i jajko. Jajko od Wielkanocy do Bożego Narodzenia będzie chyba jadł. Na śniadanie i kolacje. Po dwa. I sól.Dużo soli, na jajko,…

Czytaj dalejMisja

Tortowe wyzwanie – ciąg dalszy, zdecydowanie dla dorosłych

Tym razem pokuszę się o post samochwalny. Tudzież samo wielbiący. W zeszłym roku za namową Jolanty S. popełniłam pierwszy oficjalny tort. Z wyglądu był średni, jak na mój gust dupy nie urywał. Tyle dobrego, że smakował całkiem dobrze. Kolejne tortowe wyzwanie nastało z końcem kwietnia. W końcu chrzciny pełzaka, to chrzciny pełzaka. Długo myślałam jak ugryźć temat tortu. Wielkim dylematem…

Czytaj dalejTortowe wyzwanie – ciąg dalszy, zdecydowanie dla dorosłych

Ciasteo i Julia

Wieczór. Siadam do laptopa. Stanowisko w kuchni przygotowane. Po lewej telefon, po prawej kubek herbatki. Mąż krząta się, śniadanie do pracy przygotowuje, bo bladym świtem zerwać się musi. Coś bym napisała - tak sobie myślę... gdy nagle słyszę...Mąż coś mruczy. No jak nic, pod nos sobie sapie i mruczy niezadowolony! Napinam plecy jak strunę, lekki przechył w prawo... muszę…

Czytaj dalejCiasteo i Julia

Kolejny krok w dorosłość

W piątek dzień szczególny. Od rana celebracja dorosłości, głębokie refleksje. Po mieszkaniu hula dziwna cisza... Nie tylko dlatego, że ojciec od rana w pracy. Nie, nie... nie dlatego, że starszak w przedszkolu. Szanowni Państwo, pierworodny w pierwszą drogę bez starych pojechał. Nie byle jaką: weekend w Poznaniu ! Owszem, planowane wydarzenie było od dwóch tygodni. Logistycznie i taktycznie, mentalne nastawianie…

Czytaj dalejKolejny krok w dorosłość

Więcej sprzeczek nie pamiętam

Okres świąteczny dobiegł końca. Dwa tygodnie rodzinnej laby upłynęły jak z przysłowiowego bicza strzelił. A jak wiadomo koniec roku, koniec byczenia się to świetny czas podsumowań i refleksji. Takie też nastroje towarzyszyły nam przez ostatni i pierwszy dzień roku. Dziś mąż już w pracy od szóstej rano, a ja drugi dzień roku spędzam na kolejnych refleksjach i galopujących myślach: co…

Czytaj dalejWięcej sprzeczek nie pamiętam

Dystans i samoświadomość

Zawsze cenię te mamy, które są świadome swoich niedociągnięć. Nie oczekuje pełnej świadomości, ale zawsze miło przy tym obserwować jakiś dystans do swojej roli matki jaki i dzieci. Dystans mentalny, bo jak wiadomo... realny dystans to może za osiemnaście lat. Przy odrobinie szczęścia...To był niestety jeden z tych wieczorów, gdy dystans od Ziziego ciężko zachować. To znaczy, ja bym…

Czytaj dalejDystans i samoświadomość

Matczyny sentyment wieczorny

Odkąd Oskar jest na świecie wieczory dziele na pół: pół dla Szyma pół dla Oskara. Wieczorem ze starszakiem nie może zabraknąć lektury (ostatnio na topie są skarpetki), z młodszym wiadomo - cycowanie. A kiedy się jeszcze wyrobię zaglądam ponownie do Szymona... Dziś było podobnie: trzy wierszyki, dwie przygody skarpetek (w tym ulubiona, w której skarpetka zostaje serowarem) i Szymek…

Czytaj dalejMatczyny sentyment wieczorny

Rodzinna telepatia

Życie w ostatnich latach wystawiło naszą małą rodzinkę na niejedną próbę. Przeszliśmy tyle  wszelkiego rodzajów kryzysów, że nie jeden by zrezygnował. A jednak trwamy dalej - 11 lat razem, a za parę dni 7 lat po ślubie. Nie mówię, że jest cukierkowo. Nie, nie... nie ma drugiej tak zdolnej osoby na świecie, która potrafi zagrać na moich nerwach jak Arek…

Czytaj dalejRodzinna telepatia

Troskliwe dziecko

Wakacje zmierzają ku końcowi. Nie ukrywam, że z tego faktu cieszę się przeogromnie - u nas od tygodnia wszystko wraca na przedwakacyjne tory. Szymek już wrócił do przedszkola a ja odliczam już czas do rozdwojenia. W tygodniu mieliśmy wizytę u alergologa. Kulam się coraz wolniej, coraz bardziej ociężale... jak to końcówka ciąży... Arek w delegacji, więc wsiedliśmy w Szymem w…

Czytaj dalejTroskliwe dziecko

Bardzo długi dzień

Mąż twierdzi, że w tej ciąży zrobiłam się bardziej "kochana" i "fajna". Stan ten objawia się w okazywaniu większej ilości czułości, ciastach, drapanku, tulaniu i pobłażaniu. I faktycznie, sama widzę że emocje które buzują we mnie, znajdują ujście w wszelakich buziako - tulasach ukierunkowanych na moich chłopaków. Od zamknięcia działalności mam też więcej czasu, i wraz z buzującymi emocjami idą…

Czytaj dalejBardzo długi dzień

Matka! Pamiętaj ! ;)

Pierwszy miesiąc wakacyjny zbiega ku końcowi. Szymek przerwę od przedszkola miał mieć tylko w lipcu, ale ostatecznie przedłużyliśmy ją o 2,5 tygodnia. W między czasie na wakacje do Sztumu zjechał Janek - dziewięcioletni kuzyn Szyma. Chłopaki bardzo się lubią razem bawić, i nie przeszkadza im czteroletnia różnica wieku. Czasem jednak taka różnica wieku może stanowić problem... dla rodziców. Z racji…

Czytaj dalejMatka! Pamiętaj ! ;)

Wieczorne sprzeczki

Jakoś tak wyszło, że Szymon często - gęsto mimo zmęczenia na wieczór zwyczajnie "świruje". Zagonienie Go pod prysznic graniczy z cudem i odbywa się to przy kakofonii różnych dzikich dźwięków, krzyków i zaczepek. A że wieczorem z siłami rodziców bywa różnie to i cierpliwość na poziomie deficytowym drepcze za nami resztkami sił. Tego wieczoru Ojca cierpliwość zdecydowanie pełzała. I…

Czytaj dalejWieczorne sprzeczki

… bo dziewczyny lubią dostawać kwiatki!

Jakiś czas temu, gdzieś zupełnie przypadkiem, moje dziecko zapytało mnie czy dziewczyny lubią dostawać kwiatki. Rozmowa była luźna i niezobowiązująca, ale oczywiście wszyscy wiedzą że dziewczyny lubią kwiaty, szczególnie dane od serca i bez okazji... nie spodziewałam się jak bardzo Szymek weźmie sobie naszą rozmowę do serca. Od tamtej pory dość często dostaję od dziecka kwiaty. Polne, zerwane nad Wisłą czy …

Czytaj dalej… bo dziewczyny lubią dostawać kwiatki!

Piłkarskie emocje pięciolatka

Mecz jaki był - każdy widział... debiutancki występ naszej kadry pozostawia wiele do życzenia... Jednak u nas też był debiut. Szymon i ja oglądaliśmy pierwszy wspólny mecz. Wierzcie mi - niezapomniane wrażenia. Dla Szymona pierwsza bramka w meczu Polska - Senegal przeszła bez większych wrażeń. Owszem dotarło do niego, że przegrywamy - na tłumaczenie pojęcia "samobójcza bramka" jakoś zabrakło mi…

Czytaj dalejPiłkarskie emocje pięciolatka

Syn pyta, tata odpowiada

Czasem - w chwilach desperacji - zastanawiam się czy Szymon kiedyś wyrośnie ze swojego ciągu pytań. Chłopak ma pięć lat, a morze nieprzerwanych "dlaczego" wylewa się z Jego ust niczym niezahamowana fontanna. Czasem nie zdążymy dokończyć odpowiedzi na jedno "dlaczego?" a już pojawia się następne. Swoisty rekord padł kilka dni temu, o nim możecie przeczytać na moim fan page'u na…

Czytaj dalejSyn pyta, tata odpowiada

Praktyczny przedszkolak

Generalnie latem nie lubimy jak Arek ma popołudniową zmianę. Szymon szczególnie, bo dziś nawet stwierdził, że jak ma rower w przedszkolu to ja mam po niego nie przychodzić. Nie poczułam się jakoś specjalnie urażona. Nawet dziecko rozumiem, bo jaka przyjemność jest w jeździe na rowerze, gdy za tobą idzie matka ślimaczym tempem? Przy kolacji jednak okazało się, że nawet…

Czytaj dalejPraktyczny przedszkolak

Damy i czarodzieje

Z rana Szymon wstawał ciężko. Nie tak ciężko jak w najgorszych porankach, ale lekko nie było. Dopiero nad jogurtem spostrzegłam trzeźwe i niechmurne spojrzenie mojego pięciolatka. Jednak dopiero po łyknięciu syropu na alergię rozpoczął się ciekawy temat... - Średni w smaku ten syrop - zagajam - Mi smakuje - odpowiada Szymek - smakuje jak tabletki które czarodziej mi przynosił…

Czytaj dalejDamy i czarodzieje

Pierwszy problem – logopeda!

Kiedy zaczęłam karmić Szymona butelką nie myślałam o przyszłości i jakie konsekwencje może to mieć w jego dalszym rozwoju. Nie myśli się o takich rzeczach, gdy dziecko chce mleko lub gdy płacze za smoczkiem by się uspokoić. Nikt też nie uświadamia rodziców kiedy i dlaczego warto odstawić wszystkie "ssawki". Bardzo często też bagatelizuje się pierwsze objawy poważnego problemu używając…

Czytaj dalejPierwszy problem – logopeda!

No coś Ty, mama…

W związku z powiększającą nam się rodzinką zdecydowałam się skończyć przygodę z Fistaszkiem. Jedną z konsekwencji tego kroku jest powrót naszego tipi do domu. Jeszcze tylko pralka i można szykować indiański wigwam do użytkowania.Radość Szyma jest wielka, już opowiada o tym jak zamiast spać w łóżku zamknie się z każdej strony w namiocie i żadne koszmary go nie dopadną.…

Czytaj dalejNo coś Ty, mama…