Denat
Sobota, godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści. Po intensywnym popołudniu krążę po chacie i czuję jak z minuty na minutę baterie mi siadają. Próbuję się zebrać do łazienki, by w porę do łóżka trafić a nie zemdleć w połowie drogi. Wiecie, takie krążenie typu: "coś bym jeszczeee... a może jednak nieeee.... " No więc krążę. A to w kuchni stygnącym chlebem się sztachnę…