No coś Ty, mama…

W związku z powiększającą nam się rodzinką zdecydowałam się skończyć przygodę z Fistaszkiem. Jedną z konsekwencji tego kroku jest powrót naszego tipi do domu. Jeszcze tylko pralka i można szykować indiański wigwam do użytkowania.

Radość Szyma jest wielka, już opowiada o tym jak zamiast spać w łóżku zamknie się z każdej strony w namiocie i żadne koszmary go nie dopadną. Generalnie stwierdził, że pranie jest nie potrzebne. 
Widząc ten entuzjazm i zniecierpliwienie postanowiłam spytać Szymona czy podzieli się swoim wigwamem:
– Ale jak będzie dzidzia, to pozwolisz jej czasem wejść do swojego namiotu, co? 
– No coś Ty mama. Przecież tam nie będzie tyle miejsca! 
No przecież… 
Przedszkolak mówi, matka słucha

Dodaj komentarz