Światy

Już co jakiś czas wraca do mnie regularnie myśl, by napisać książkę. Dlaczego? Bo ktoś mądry kiedyś powiedział, że marzenia są po to, by je spełniać. I zawsze, gdy temat do mnie wraca, ten sam moment okazuje się dla mnie problematyczny: o czym miałabym napisać? Zmyślone historie są nie dla mnie, nie potrafię pisać o wymyślonym życiu, bo brak mi cierpliwości w tworzeniu fabuły. Z resztą, co tu dużo pisać: nie znalazłabym prawdziwej frajdy w tworzeniu tego rodzaju powieści. Dlaczego mam tworzyć coś od podstaw, kiedy w prawdziwej historii uczestniczę na co dzień?

Jak to o czym? O życiu!

Hanna Kalimon

Tak właśnie z wielkim entuzjazmem odpowiedziała Hania, gdy zapytałam o to moje dziewczyny. I choć z jednej strony moja Haniuta ma rację, bo to właśnie zbieranie wrażeń całego dnia jest moją mocną stroną. Pisanie o spostrzeżeniach czy nadawanie wydarzeniom dystansu poprzez sarkazm czy totalne rozbawienie. To zdecydowanie wychodzi mi świetnie, jeśli chodzi o pisanie. Jakimś cudem, gdy “złapię” temat, słowa same płyną, czy to na papier czy przez klawiaturę. Nieprzerwany potok myśli, podszytych radością, smutkiem czy inną emocją… Mam wrażenie, że to co najlepiej mogłoby się sprzedać, to właśnie emocje, które umiejętnie przelewam w słowa.

Pytanie tylko, kto by to czytał. Nie mam poczucia, że jestem kimś wyjątkowym, więc jak mam pisać o życiu? Życie to nurt, który celebrujemy wszyscy co dziennie. Każdy na swój sposób, bardziej lub mniej intensywnie. Życie to miliardy sposobów postrzegania świata, miliardy przekonań, miliardy światów, które trwają niemal w każdym zakątku ziemi. Z których jedne są w rozkwicie, inne się kończą a jeszcze inne dopiero zaczynają. Każda z tych historii jest ważna i wyjątkowa. Zasługująca na zapisanie i przeczytanie.

I wśród miliardów światów, wśród tego zgiełku i zderzeń różnych żyć znajduje się mój, o którym mam pisać. Niezbyt udany, bo od jakiegoś czasu mieszkam na jego zgliszczach, próbując posprzątać po latach regularnej demolki i pozornych remontów. Równocześnie ogarniam nieudolnie codzienność, od dwóch i pół roku buduję ścieżkę zawodową, staram się ogarnąć dwójkę dzieci…

Mój świat jest w zgliszczach i niby właśnie o popiołach mam pisać? Nie mam się czym chwalić, a przynajmniej nie czuję, jakby to było tematem do książkowych rozważań. Ot, parę zdań, dziś już małoważnych, parę decyzji opartych na błędnych wnioskach i praca, którą powinnam była wykonać w wieku dwudziestu lat, a nie trzydziestu siedmiu.

Mimo wszystko czuję, że niedługo powstanie moja książka, która będzie właśnie o życiu: decyzjach, konsekwencji, wytrwałości, konsekwencjach i spełnianiu marzeń. Kobiecej sile.

I którą być może ktoś zechce wydać.

Ktoś może ją przeczyta.

Ten post ma 4 komentarzy

  1. a

    a ja pomogę w wydaniu:) trzymam kciuki

    1. Paula

      Odpoczywam jeszcze chwilę i biorę się za robotę 😉

  2. Hanya

    Kocham Cię i twój cudowny talent do słowa😊. Ja będę czytać i nie tylko ja, będzie nas wielu czytelników, bo piszesz od serca, a serce drugie serce zawsze znajdzie ❤️‍🔥

    1. Paula

      Haniuta ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Dodaj komentarz