Pierwszy miesiąc wakacyjny zbiega ku końcowi. Szymek przerwę od przedszkola miał mieć tylko w lipcu, ale ostatecznie przedłużyliśmy ją o 2,5 tygodnia. W między czasie na wakacje do Sztumu zjechał Janek – dziewięcioletni kuzyn Szyma. Chłopaki bardzo się lubią razem bawić, i nie przeszkadza im czteroletnia różnica wieku. Czasem jednak taka różnica wieku może stanowić problem… dla rodziców.
Z racji swojego dalece zaawansowanego stanu prowadzę statyczno – satelitarny tryb życia (nie krążę w ogóle lub krążę w okolicy domu czy auta). Chłopaki świetnie radzą sobie beze mnie: grają w piłkę, śmigają na rowerach, brykają na sztumskiej plaży.
Aktynie i intensywnie.
Taki sam dzień właśnie mieli wczoraj. Wpada mój pięciolatek grubo po dziewiętnastej, czarny cały od stóp do głów – efekt gry na boisku – i od progu krzyczy:
– Mama! Mama! Ja chcę oglądać Star Wars! Janek będzie oglądał i tata mi pozwolił…! Mama mogę?! – słowotok niepohamowany, emocji pełno, że ledwo rozumiem sens przekazu i nie bardzo wiem na czym się skupić: emocjach? prośbie? wyłapaniu sensu?
– Chwila, dziecko, chwila – mówię spokojnie, próbując ogarnąć sytuację – najpierw do łazienki, myć i kolacja. Poza tym Janek jest trochę starszy od Ciebie. A Gwiezdne Wojny nie są dla pięciolatków. – Po jednym zdaniu widzę, jak cały entuzjazm w tempie expresowym zamienia się w preludium histerii i lamentu.
– Ale tata mi pozwolił – płaczliwy ton potwierdza moje przypuszczenia
– No jak tata już pozwolił, to ja chyba nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Mimo, ze pomysł nie bardzo mi się podoba … – stwierdzam niepewnie, zapędzając młodego do łazienki
– No bo tata rządzi! – odpowiada mi entuzjastycznie małolat.
Czyżbym za często o o tym zapominała? 😉