Generalnie latem nie lubimy jak Arek ma popołudniową zmianę. Szymon szczególnie, bo dziś nawet stwierdził, że jak ma rower w przedszkolu to ja mam po niego nie przychodzić. Nie poczułam się jakoś specjalnie urażona. Nawet dziecko rozumiem, bo jaka przyjemność jest w jeździe na rowerze, gdy za tobą idzie matka ślimaczym tempem?
Przy kolacji jednak okazało się, że nawet ciężarna matka czasem się przydaje:
– Jestem taki głodny, że chyba bym Ciebie zjadł – mówi Szym
– A taty nie zjesz? – pytam, ciekawa co z tego wyniknie
– Nie – krótko na temat.
Zdziwiona zwięzłą odpowiedzią, tak nie podobną do mojego dziecka pytam zaintrygowana:
– Dlaczego?
– Bo tylko tata mi zostanie.
No przecież.
Zabójcza logika ;)))))
To fakt 😉