Troskliwe dziecko

Wakacje zmierzają ku końcowi. Nie ukrywam, że z tego faktu cieszę się przeogromnie – u nas od tygodnia wszystko wraca na przedwakacyjne tory. Szymek już wrócił do przedszkola a ja odliczam już czas do rozdwojenia. 

W tygodniu mieliśmy wizytę u alergologa. Kulam się coraz wolniej, coraz bardziej ociężale… jak to końcówka ciąży… Arek w delegacji, więc wsiedliśmy w Szymem w auto i fruu do Malborka na wizytę. 
Prowadząc zagaduję mojego przedszkolaka:
– Wiesz, jak już jedziemy to Ty posiedzisz z wujkiem chwilę, a ja zrobię jakieś małe zakupy… bo już nawet wędlinki na kanapkę nie mamy. A może masz na coś ochotę? 
– Nie wiem – odpowiada Szym – nie myślę o takich rzeczach – uśmiecham się pod nosem, słysząc dorosłą odpowiedź
– Wiesz, ostatnio mówiłeś że masz ochotę na soczek jabłkowy, to może kupię, co? 
– No tak. Ja wiem, że jak Ty jesteś w ciąży to wolisz pomarańczowy, ale ja nie lubię … – stwierdza Szymek zaskakując mnie niesamowicie. 
– Dobrze synku, z chęcią napiję się też trochę soku jabłkowego – stwierdzam rozbawiona
W pierwszym trymestrze ciąży wypiłam hektolitry soku z pomarańczy. 
Chętka przeszła, a dziecko pamięta… 🙂 

Dodaj komentarz