Damy i czarodzieje

Z rana Szymon wstawał ciężko. Nie tak ciężko jak w najgorszych porankach, ale lekko nie było. Dopiero nad jogurtem spostrzegłam trzeźwe i niechmurne spojrzenie mojego pięciolatka. Jednak dopiero po łyknięciu syropu na alergię rozpoczął się ciekawy temat…

– Średni w smaku ten syrop – zagajam
– Mi smakuje – odpowiada Szymek – smakuje jak tabletki które czarodziej mi przynosił
– Tak? – nie wysilam się w podtrzymaniu rozmowy
– Tak, jak dziadek Jarek po mnie przechodził do przedszkola to czarodziej mi zostawiał. Ale czarodzieje nie istnieją. – kończy poważnie moje dziecko
– Jak to nie istnieją – dziwię się – a Harry Potter? Hermiona? Ron? – pytam zupełnie poważnie
– No coś Ty mama. Przecież to bajka. Dziadek mówi że czarodziej jest niewidzialny. Ale nie ma nikogo niewidzialnego.
– Czyli co? Dziadek opowiada bajki? – udaję zaskoczoną
– Tak. – przytakuje Szymon i zaraz poddaje w wątpliwość swoją teorię – choć może żyją. Nie wiem. Na innej planecie? – pyta mnie
– Nie wiem Szymonku, nie znam się na czarodziejach. To dziadek jest specjalistą
–  Wiesz co? Dziadek opowiada bajki. Musimy na niego nakrzyczeć. Powiemy tacie i wszyscy na niego nakrzyczymy. – Stanowczość mojego przedszkolaka sugeruje, że szykuje się grubsza sprawa, że dziadek już przegiął sprawę i dostanie po głowie. Szybko szukam ratunku dla dziadka: że się obrazi jak wszyscy będziemy na niego krzyczeć. Albo wystraszy. Gorączkowo myślę jak uniknąć rodzinnej czarodziejowej awantury, gdy nagle słyszę:
– Albo wiesz co? Ty nie. Damy nie krzyczą.
miejsce dla dam także jest

Ten post ma jeden komentarz

  1. Jarosław Gołębiewski

    Wszyscy wiedzą , nawet dorośli iż czarodzieje istnieją . Panie w przedszkolu to potwierdziły. Dziadek

Dodaj komentarz