Dystans i samoświadomość

Zawsze cenię te mamy, które są świadome swoich niedociągnięć. Nie oczekuje pełnej świadomości, ale zawsze miło przy tym obserwować jakiś dystans do swojej roli matki jaki i dzieci. Dystans mentalny, bo jak wiadomo… realny dystans to może za osiemnaście lat. Przy odrobinie szczęścia…

To był niestety jeden z tych wieczorów, gdy dystans od Ziziego ciężko zachować. To znaczy, ja bym nie miała z tym problemu ale Młody za głośno się sprzeciwiał, więc od ponad godziny wisiał na rękach lub cycku… i tak w kółko. 
Wiadomo, że wieczór to czas, gdy po całym dniu cierpliwość wisi na włosku, a minuty rozplanowanego co do sekundy czasu, drastycznie się kurczą. 
Tak więc resztki mojej cierpliwości uciekały wraz ze zbliżającą się godziną dwudziestą pierwszą. Z ciężkim westchnieniem przystawiam małą pijawkę ponownie, palcami przebieram niecierpliwie po poduszce… 
– Jesteś taka dzielna… – mąż zza pleców próbuje załagodzić moją frustrację. Nie daje mu jednak dokończyć.
– Wolałabym być pijana…
źródło: pixabay.com

Dodaj komentarz