Pierwszy problem – logopeda!

Kiedy zaczęłam karmić Szymona butelką nie myślałam o przyszłości i jakie konsekwencje może to mieć w jego dalszym rozwoju. Nie myśli się o takich rzeczach, gdy dziecko chce mleko lub gdy płacze za smoczkiem by się uspokoić. Nikt też nie uświadamia rodziców kiedy i dlaczego warto odstawić wszystkie “ssawki”. Bardzo często też bagatelizuje się pierwsze objawy poważnego problemu używając nieśmiertelnego argumentu: “Przecież on jest jeszcze mały!”

Po około trzech latach ostatecznie umówiłam się na spotkanie z logopedą, gdyż początkowo bagatelizowane uwagi Arka zaczęły do mnie docierać. Zrozumiałam też, że nie mam co liczyć na logopedę w naszym przedszkolu. Nikt mi nie potrafił udzielić informacji czy logopeda rozmawiał z Szymem, ani kiedy to nastąpi. Jedyne co uzyskałam – logopeda jest dochodzący, ale nikt go nie widział. 
Według portalu logotorpeda.com w 2015 roku w grupie czterolatków dzieci z wadami wymowy stanowiły 50%. Główne problemy to seplenienie między zębowe i brak pionizacji języka (dziecko zamiast “L” wymawia “J”).
I choć seplenienie między zębowe nas nie dotyczy, to pionizacja języka i seplenienie boczne już tak.

Mądra matka po szkodzie… a załamana po wizycie u logopedy.

Z pierwszej wizyty zapamiętałam tylko, że jest dramat bo Młody ma język jak kołek, mięśnie w ogóle nie pracują, nie szeleści i zamiast “r” mówi “j” co jest najgorszą z możliwych wad, której nie da się do końca wypracować. Poza seplenieniem bocznym, które w ogóle jest okropne i złe.
Pani E. dała nam ćwiczenia i umówiła spotkanie za półtorej miesiąca. I początkowo ćwiczyliśmy. Wszelkie kląskania, prychania, machania językiem i inne takie. Do następnej wizyty, która załamała mnie jeszcze bardziej. Trwała około 40 minut, z czego Pani E. sprawdziła co zostało wyćwiczone, pokazała co ćwiczyć a w razie problemów kazała dzwonić. I zabrała się za kolejnego pacjenta.

Czułam, że kolejny etap ćwiczeń z Szymonem to będzie dramat dla naszej dwójki. Szymon jest na etapie “po co słuchać starych?” i “ale jak tak nie umiem więc nie zrobię”. Podjęłam 3 próby i zrezygnowałam.

A potem przeżyłam szok.

Przyjaciółka mojej siostry w tym roku kończy studia magisterskie właśnie z logopedii i zgodziła się popracować z Szymem. Co prawda mamy za sobą dopiero jedno spotkanie, ale tchnęło ono we mnie nadzieję, gdyż już po czterdziestu minutach pracy Szym ładnie wymawiał “S”. Coś, co mi nie udało się osiągnąć przy trzech konkretnych próbach!
Oczywiście Ciocia Agata zniknęła, a Szymon nagle zapomniał wszystkie zagadki i zabawy jakie robił z Ciocią. Natychmiastowa amnezja czterolatka – coś co objawia się nagle i spontanicznie. Szczególnie gdy zapytasz o przedszkole, koleżanki i o to co robił ciekawego z ciocią…

Niestety odnoszę wrażenie, że realia logopedycznej pomocy dla przedszkolaków – przynajmniej u nas – to dramat. Jeśli dziecko nie trafi na dobrą placówkę przedszkolną lub na terapię wczesnego wspomagania rozwoju, będzie się bujać raz na dwa miesiące do logopedy na czterdziestopięciominutowe rozmowy.
Mnogość czynników wpływających na wadę wymowy, o których nie zawsze informowani są rodzice może przerażać. Co prawda nie warto od “małego” ganiać po specjalistach z dzieckiem, ale warto być czujnym.
I czasem posłuchać męża 🙂

napięcie mięśniowe ma znaczenie

Dodaj komentarz