Żłobek czy niania?

Przychodzi taki moment w życiu matki, kiedy trzeba wrócić do pracy, wyjść do ludzi, zacząć żyć. Ale co zrobić z Gnomkiem? Kierować się trendem? Tym, który zmienia się co rusz, w zależności jak wiatr zawieje? A może słuchać: fachowców, specjalistów, trenerów, naukowców, doktorów i innych “mądrych” ludzi? 

Szczęście w nieszczęściu, że jak nam runęło wszystko  na gruncie zawodowym, to oboje zostaliśmy bezrobotni. Ot, ja z brzuchem, mąż z brzuchatą żoną. Rynek pracy jaki jest, każdy widzi. Szukanie pracy porządnej to jak szukanie igły w stogu siana, szczególnie w okolicach Sztumu i Malborka. Wspomniana wcześniej tajemnicza działalność jest w trakcie dokręcania i dopracowywania. Na tą chwilę, do póki Arek nie pracuje dużego problemu z małym nie ma. A to zawsze teściowa podskoczy na godzinkę, a to na spacer zabierze. Szymon zaczyna powoli się oswajać z sytuacją, że znikam na parę godzin co jakiś tam czas. Ale z tyłu głowy jest myśl, że w końcu i tata pójdzie do pracy. Teściowa zadeklarowała swój udział w opiece na 4 godziny. Pozostają kolejne cztery. Co z nimi począć?
Żłobek czy niania?
Dla mnie wybór prosty. Według serca, według własnych zamazanych wspomnień żłobkowych: niania. Gdzieś wyczytałam wady i zalety oddania dziecka do żłobka. Wśród złotych myśli pojawiły się takie: “dziecko staje się częścią grupy”, “poznaje nowe znajomości” (cytat! super, pięknie gramatyczny cytat!), “uczy się jak żyć w społeczeństwie”, “staje się samodzielne”, “szybciej siada na nocnik”. Wszystko ładnie pięknie… ale jak dla mnie to tylko pseudo korzyści, bo na to wszystko ma jeszcze czas. W żłobku Szymon będzie tylko jednym z wielu, i będzie miał minimum z minimum uwagi, jakiej potrzebuje. Poza tym nie trafia do mnie argument, że dziecko które ma osiem miesięcy ma “poznać nowe znajomości”. Jeden argument przeciw żłobkowi to:

“Maleństwo dużo bardziej niż przebywania z rówieśnikami potrzebuje uwagi i ciepła. W żłobku, gdzie znajduje się wiele dzieci, opiekunowie nie są na każde zawołanie szkraba”

Może i jestem nieopierzoną mamą – smarkulą, ale sercem czuję, że żłobek nie jest miejscem dla Szymona. Nie dla tak małego Szymona. Myślę, że kwestię tą rozważę jeszcze raz, gdy Gnomek skończy rok – półtorej.
A jak Wy zapatrujecie się na żłobek?
Źródła:

Ten post ma 17 komentarzy

  1. Anonimowy

    Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że żłobek jest o niebo lepszy.
    Moim wyborem byli Mali Giganci Little Giants Pszczyna.
    Uważam, że rewelacyjnie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom dzieci.

  2. GM Forte

    Trudna decyzja. Jestem za żłobkiem, ale dopiero, gdy dziecko skończy 1,5 roku…a nawet 2 lata. Tak, żeby potrafiło już powiedziec rodzicom, co się w żłobku dzieje i jak wygląda czas tam spędzany.

  3. asysteo

    a ja znowu mysle ze jednak niania chociaz to jest kwestia dziecka bo znam przypadek że dzieciak wychowywany tylko z niania troche mial problemy w przedszkolu w kontaktach z rówiesnikami

  4. Anonimowy

    Mam 6 letnia siostrę, która do żłobka zaczęła chodzić mając 9 miesięcy, oczywiście początkowo były to 4h max, planowaliśmy tak dzień żeby czym prędzej mała wracała do domu. Dopiero w trzecie, najstarszej, grupie zostawała na te 7h ale to i tak nie codziennie. Było ciężko z początku, nie ma się co oszukiwać, łza w oku się pojawiała a nawet ich fala ale…gdy będę miała swoje dziecko też postawię na żłobek. Dziecko staje się bardziej odporne na stres, towarzyskie, samodzielne i rozumie, że ma swoje miejsce gdy rodzice są w pracy i też wie, że "mamusia" przyjdzie. Radość z tego jak się cieszyła na nasz widok, jak pokazywała co się nauczyła: śpiewanie, wierszyki, pierwsze rysunki, polubiła ten przybytek. Później, gdy przeszła do przedszkola była tak dzielna, że na samo wspomnienie łza w oku się kręci, wiedziała, że będzie fajnie, nowe koleżanki koledzy…obyło się bez ryków i uciekania z trzaskiem drzwi sali w przedszkolu…rozumiała, że to jej miejsce a ktoś po nią w końcu przyjdzie. Zdarzało się, że wcale do domu iść nie chciała, wstawała o 5 rano i już chciała jechać. Uważam, że żłobek to nie kara…trzeba mieć rękę na pulsie, oczy szeroko otwarte wiadomo, odezwać się do jednej czy drugiej "ciotki" gdy dziecko się skarży, żeby wiedziała, że nie pozwolimy naszemu dziecku zrobić krzywdy wtedy też relacje z wychowawcami są bardziej otwarte, opiekunki wiedzą, że dziecko nie jest oddawane byleby się go pozbyć…mówię oczywiście o żłobkach państwowych.
    Pracowałam w prywatnym "klubie malucha" N I G D Y z kolei, nie pośle dziecka to czegoś takiego. Właściciel patrzy tylko na swoje dobro, byleby nagromadzić dzieci bo każdy maluszek to np 1 tys zł więcej. To co się dzieje w takim czymś wie tylko pracownik i właściciel…bo gdy rodzice przychodzą jest pięknie ładnie. Może nie wszędzie tak jest, ja pracowałam prawie 2 lata, napatrzyłam się, opinie mam i uciekłam bez pożegnania.

  5. keepthemoments

    Ja lada chwila planuję poszukiwania pracy, więc Toto będzie miał 7mc. jak go "zostawie". Dylematu z kim zostanie nie mamy, ponieważ moja mama, w zeszłym roku odeszła na emeryturę i zdeklarowała się zająć Toto. Mój problem jest natomiast inny- jak ja to przeżyję? Już od jakiegosc czasu mam koszmary nocne, na samą myśl chce mi się wyć… no bo jak to tak?
    Mój mały, kochany Toto beze mnie aż 9godz? Toż ja skonam z tęsknoty!

    Co do Waszej sytuacji, gdybym miała pewną i odpowiedzialną nianię, która nie odeszłaby po miesiącu do zdecydowanie wybrałabym nianię.

  6. Patrycja Prin

    Dla mnie to byłaby najtrudniejsza decyzja jaką musiałabym podjąć…jeszcze nie muszę tego robić, być może kiedyś będę musiała 🙁 ale chyba podzielam zdanie Kingi Mak co do żłobka. Kurcze ciężki temat.

  7. Unknown

    Trudna decyzja. Jestem za żłobkiem, ale dopiero, gdy dziecko skończy 1,5 roku…a nawet 2 lata. Tak, żeby potrafiło już powiedziec rodzicom, co się w żłobku dzieje i jak wygląda czas tam spędzany.

  8. Paula

    Cóż, chyba nie chodzi w tym tekście o pierwsze zdania, tylko przekaz problemu. Ale skoro muszę już to rozwinąć, to proszę bardzo. "Wyjść do ludzi" to skrót myślowy od: "zostawić dziecko na min. osiem godzin z inną osobą"

  9. Paula

    Jak człowiek chce, to i historie o tragediach w żłobkach znajdzie…

  10. Anonimowy

    Ja nie zgadzam się wogóle z pierwszym zdaniem jakie padło w tym tekście, mianowicie że trzeba kiedyś ,,wyjść do ludzi" . Czyli do tej pory nie wychodziłaś?

  11. liv6

    A i jeszcze tak sobie myślę, że opiekunki w żłobku czy przedszkolu mają lepszą wiedzę jakie rozwijające zabawy pokazywać tym dzieciakom, a niańka może siedzieć przed tv i podtykać tylko jakieś zabawki dziecku, żeby jej nie przeszkadzało. Nie do końca wiadomo co taka niańka robi gdy zostaje sama z dzieckiem, a w żłobku jednak są ludzie, którzy mają określony zakres obowiązków, wykształcenie itp.

  12. liv6

    Mamy te same dylematy. Ja nie byłam ani w żłobku ani w przedszkolu, więc żadnych wspomnień nie mam. Wiem tylko, że jak byłam mała to trochę mi się nudziło w domu i "wyrzucałam" mamie, że koleżanki są w przedszkolu i ja też chcę,bo one tam się bawią, śpiewają różne piosenki itp. ;p
    Moja znajoma, gdy jej synek miał 8 miesięcy postanowiła wrócić do pracy. Znaleźli bardzo fajną niańkę, wróciła do pracy i niestety zwolnili ją. W związku z tym musieli zwolnic niańkę, chociaż była bardzo dobra. Mama szukała pracy i szybko ją znalazła. Zatrudnili kolejną niańkę, która pilnowała ich dziecko i dziecko sąsiadów. Po kilku miesiącach niańka zrezygnowała, bo z dwójką maluchów nie dawała rady. Znaleźli kolejną niańkę. Dziewczyna popracowała kilka miesięcy i odeszła, bo znalazła pracę w biurze. Teraz kombinacje, bo szybko muszą znaleźć kolejną niańkę. Jak to usłyszałam, to sobie pomyślałam – biedne dziecko 🙁 Ma teraz rok i 7 miesięcy.
    Z kolei moja druga znajoma wysłała synka do żłobka jak miał rok i kilka miesięcy. Zaczął tam jeść, bo widział, że inne dzieci jedzą (w domu nie chciał w ogóle jeść), zadowolony, rozwija się, naprawdę z tego co mówi to same zalety. Zachorował raz w ciągu ponad pół roku od kiedy jest w żłobku. Wszystko jest dobrze. Wiadomo czasem zapłacze, jak mama zostawia go z rana, ale wtedy szybko przychodzi opiekunka bierze go na ręce, pokazuje mu zabawki i maluch zapomina o płaczu. Są 4 opiekunki na 10 dzieci (to żłobek prywatny).
    Ja się zaczynam poważnie nad tym żłobkiem zastanawiać, gdy mały będzie miał rok i parę miesięcy. Tylko też mam straszne dylematy i ciężko mi podjąć decyzję.

  13. Wiolka4444

    Wolałabym żłobek. Niania nie wiadomo, czy by była dobra dla dziecka. Tyle się słyszy, że jakaś niania katowała dziecko, czy biła..

  14. Ja nie zdecydowałabym się na żłobek. Jakoś przeraża mnie myśl, że mój klusek miałby gdzieś zostać na tyle godzin…
    Wiadomo, pracować trzeba, dlatego ja stawiam na nianię. Będzie to obca osoba, bo babcie mieszkają w innych miastach, ale mimo wszystko wiem, że będzie dla mojego dziecka w 100 % (tak sobie powtarzam, obym się nie myliła…)
    Ale z tym poczekam, aż Tymo będzie miał rok.

    PS: Jak tu ślicznie, wiosennie! 🙂

  15. Przystań Rodzina

    Do ukończenia pierwszego roku życia dziecka raczej nie zdecydowałabym się na żłobek. Korzystałam z urlopu wychowawczego (teraz będę z macierzyńskiego). Ale dla dziecka, które już samodzielnie chodzi i chce poznawać świat myślę, że żłobek to całkiem rozsądne miejsce.

  16. Unknown

    hej! A ja powiem Ci, że rozważam żłobek nawet jeśli mógłby zostać z najlepszą nianią na świecie (moją Mamą, swoja Babcią). Chociażby dlatego, że dziecko lepiej rozwija się wśród rówieśników. Mając kontakt z innymi dziećmi szybciej uczy się, ale jest też weselszy. Bynajmniej tak ma mój Błażej. Tylko, że ja Błażeja puszcze do żłobka dopiero od września (innej możliwości nie mam, bo wtedy będzie tworzyć się grupa żłobkowa, a mieszkamy w małej miejscowości) a we wrześniu będzie on miał 17 miesięcy…

    Pozdrawiam
    alexis156.blogspot.com

Dodaj komentarz