To co było, to co będzie – żegnaj 2023!

Nienawidzę być chora. Choroba to czas, który potęguje uczucie mojej samotności. W chwili, gdy moje ciało każe przystopować, brutalnie powalając mnie do łózka, moja głowa przypomina mi równie mocno, że z chorobą także muszę sobie poradzić sama. Nie ma nikogo, kto mógłby się mną zaopiekować.

W tym roku ciało powiedziało stop na dwa tygodnie przed świętami: gorączka i ból całego organizmu powaliły mnie do łóżka na cztery dni. Kiedy piszę te słowa, mam jeszcze lekką chrypkę, pozostałości kataru i bolącą szczękę, bo ósemka uparcie walczy o swoje, przyprawiając mnie o ból głowy i żuchwy. Absolutnie, nie dziwię się swojej fizyczności, że tak brutalnie zatrzymała mnie w miejscu i zmusiła do odpoczynku. Gnam przed siebie od połowy sierpnia, a rozpędu nabierałam już z początkiem czerwca. Podejmowałam kolejne wyzwania, przyjmując na barki coraz to nową presję. Wykonałam pracę zawodową i osobistą, która powoli przynosi rezultaty, a w przyszłości zaowocuje obficie, ciężko wypracowanym małym sukcesem.

Uczę się przy okazji, że tak wygląda życie, którym nie kieruje przypadek, lub decyzje innych. To ciężar odpowiedzialności za własną drogę. Pod tym znakiem spędziłam cały 2023 rok i chyba dopiero w tych ostatnich dniach grudnia, po tygodniowej chorobie, kiedy opłukałam się z przygnębienia i szarości zmęczenia, mogę stwierdzić że uczciwie i dobrze przepracowałam dwanaście ostatnich miesięcy. Mogę przez chwilę posiedzieć w ciszy i celebrować siłę oraz determinację, jaką się wykazałam. Podziękować sobie za wytrwałość i stanowczość na obranej drodze. Podziękować wszystkim życzliwym duszom, które wspierały mnie na każdym kroku i tym mniej życzliwym, które omijały mnie lub przychodziły na chwilę, by zniknąć jeszcze szybciej zniechęcone moją aurą.

W ostatnich dniach grudnia czuję wdzięczność za ten rok. Był to czas, który umocnił relacje, a te które miały się rozluźnić – rozluźnił. Był to rok, w którym przybyło życzliwych ludzi, z którymi mogę dzielić pasję i codzienność. 2023 potwierdził także trwałość tych do tej pory nie rozerwalnych relacji. W mijającym roku wiele się nauczyłam pod względem zawodowym i jestem już pewna jaką drogę dalej obrać. Był to dla mnie również kolejny rok pod znakiem regularnego pisania do Prowincji, dzięki czemu miałam możliwość szlifowania warsztatu i z coraz mniejszym niedowierzaniem patrzeć na swoje słowo w formacie drukowanym. Mijający rok to także rok pod opieką KOTerpapeuci , gdzie korzystamy regularnie z zajęć TUS oraz wsparcia Martyny – najlepszej specjalistki, jaka stanęła na naszej ADHDowej drodze. Druga połowa roku to także wkroczenie Szymona na poważną ścieżkę edukacyjną i rozpoczęcie czwartej klasy. Na szczęście, mimo moich obaw, nie było najgorzej i wierzę, że jednak będzie coraz lepiej.

Tradycyjnie, nie robię postanowień noworocznych, bo zupełnie ich nie potrzebuję. Każdy dzień z 365 dni jest dobry na zmiany, jakie chcemy, bądź potrzebujemy wprowadzić do naszego życia. Czuję, że 2024 będzie rokiem wielkich zmian, które przyniosą to co dobre i piękne. Oczyszczą atmosferę na wielu płaszczyznach i przyniosą spokój. Brak postanowień to jedno, jednak plany na kolejny rok to zupełnie inna sprawa. A planów jest dużo. Gdy zamykam oczy widzę, jak ścieżki mojego życia rozgałęziają się w różne strony, zachęcając mnie bym na nie wstąpiła. Każda z nich kusi nieznaną przygodą, kolejnymi doświadczeniami i rozwojem, a tylko ode mnie zależy w którą stronę zrobię krok. Każda ze ścieżek połyskuje świeżością, a dobre duchy na jej szlaku szepczą, że starczy mi sił by zrealizować z nimi wszystko, czego w danej chwili potrzebuję. Gdy zamykam oczy czuję nęcące ciepło od każdego strumyka i gwar radosnych szeptów wpadających do mojego serca. Uśmiecham się i dziękuję za zaproszenie wszystkim przyjaznym siłom. Wiem, że lada moment z wybranymi spotkamy się w magicznej chwili, tuż za pierwszymi godzinami 2024 roku.

Z całego serca w nadchodzącym roku życzę Wam tego, czego w danej chwili najbardziej potrzebujecie. Odwagi i sił, by realizować swoje założenia i marzenia, oraz szczęścia, którego wcale nie trzeba zbyt daleko szukać. Wystarczy przyjrzeć się codzienności.

W wersji short: nie bójcie się. Jutro będzie pracowite, ale dzięki temu jeszcze piękniejsze.

Źródło: pixabay.com

Dodaj komentarz