Choć lato nie należy do moich ulubionych pór roku, ma jedną niepodważalnie wspaniałą zaletę. Świeże warzywa i owoce. Nasza Sztumska “hala” działa już prężnie, i kiedy pierwszy raz od dłuższego czasu zajechałam tam wczoraj dostałam ślinotoku. Oplułabym wszystkie stanowiska, jednak matczyna godność kazała mi się opanować. Bądź co bądź, jestem już matką od dwóch lat…
Oprócz truskawek, które pochłaniam kilogramami, uwielbiam ogórki. Ale najbardziej te malusie zieloniutkie gruntowe. Już pisząc te słowa czuję, że nadchodzi kolejna fala ślinotoku. No i fasolka szparagowa z odrobiną masełka i bułką tartą… albo brokuł… albo arbuz. Dobry arbuz nie jest zły.
Jestem też pod wrażeniem mojego dwulatka. Wcina ogóry jak stary, truskawki połyka jak szalony, pije z matką hektolitry koktajlu a na obiad zjada talerz fasolki szparagowej. No i truskawkowe lody domowej produkcji. Matka puchnie z dumy 🙂
Mamy prawdziwe letnie kulinarne wakacje : ) Głównie dzięki zakupom naszego Ojca. : )
Jaki rozkoszny młodzieniec! 🙂
Świetne zdjęcia. Maluszek jest bardzo fotogeniczny.
Co ty na wspólną obs blogów.
U mnie nowy post o pielęgnacji włosów, zapraszam.
http://odbicie-lustra.blogspot.com/