Zakamarkowa księga dźwięków.

Wszyscy rodzice znają Księgę Dźwięków autorstwa Bravi Soledad. Szymon nawet ją miał, jednak nie dożyła ona pojawienia się rodzeństwa. Choć moje pierworodne dziecko nie niszczyło (i nie niszczy) zabawek, to niestety parę takowych wypadków się zdarzyło.

Wśród nich była właśnie Księga Dźwięków, która choć była fenomenalna to jej format był nie poręczny. Już od pierwszej chwili wiedziałam że będzie ciężko z jej gabarytem, i intuicja mnie nie zawiodła. Szymek podzielił ją w końcu na kilka części. Dlatego w planach miałam ponowny zakup tej książki. Dobrze pamiętam jak bardzo lubił ją mały Szymon.

 

Aż do moich rąk trafiła propozycja wydawnictwa Zakamarki i plany zmieniłam.
Dlaczego?
“Gili, gili słówka z ostatniej chwili” to nie cegła (jak w przypadku księgi dźwięków). Mamy do czynienia z poręczną książką z kartonowymi stronami – idealną na pierwsze poważne czytania niemowlaków. Zawiera fajne, ciepłe ilustracje, a przede wszystkim ze swoimi dźwiękami oscyluje w okół najbliższego świata malucha. Śmiało można stwierdzić, że jest to nie tylko księga dźwięków ale swoisty słownik języka niemowlęcego, pełen kolorów i ciepła. Co więcej książeczka jest autentyczna i zabawna. Wierzcie lub nie, ale jeszcze przez następne kilka dni sięgałam po nią z szerokim uśmiechem.
Książeczkę zdecydowanie polecam. Na prezent dla noworodka, półroczniaka i roczniaka. Na chęć do zabawy, na chęć tłumaczenia z niemowlęcego na dorosły. Na uśmiech, na zaskoczenie. Na chmurny dzień, na pocieszenie. Ładna, gładka, kolorowa, zaskakująca i nietuzinkowa.

 

 

 

 

 

Tytuł: Gili, gili słówka z ostatniej chwili
Autor: Corinne Dreyfuss
Ilustracje: Beniamin Chaud 
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo: Zakamarki 

Dodaj komentarz