Z definicji, wszystko pięknie…

Kilka dni temu, robiąc blogową prasówkę natknęłam się na post o dobrej matce. “Cóż za mityczny stwór” pomyślałam, jednak całość przeczytałam. Z zainteresowaniem. Ostatecznie przytaknęłam autorce, bo tekst był dobry i niestety, prawdziwy. Bo wiem, jak ciężko może być dzisiejszej mamie. I jakie oczekiwania ma co do niej świat.

Świat ludzi składa się z definicji i oczekiwań. I jednego i drugiego mamy w bród. Lubimy wszystko definiować, zamykać w ramy, ustalać granice. Daje to nam poczucie bezpieczeństwa, wyższości i racji. Dzięki temu możemy określić innym swoje oczekiwania, uzurpujemy sobie prawo, by wymagać ich spełnienia. Dzięki temu, ograniczamy i utrudniamy życie innym.
Jestem mamą już prawie osiemnaście miesięcy. Wiem, jakie to trudne w dzisiejszym świecie. Ale patrząc na naszego Szyma, staram się też wiedzieć, co dla niego jest dobre. I bezwzględnie zastrzegam sobie prawo do podejmowania decyzji o tym. Ewentualnie, mogę podzielić się tym prawem z mężem 😉 (znaj moją dobroć Aruś) 🙂
Kiedy słucham/czytam o mamach, które z językiem po pas walczą z codziennością zbierając za to krytykę całego świata i próbują sprostać wszelakim wymaganiom otoczenia, dziwię się. Dziwię i pytam: gdzie Twój rozum, mamo? Czy na prawdę jesteś aż tak zmęczona, a Twój rozsądek pojechał na wakacje? Owszem, sama nie raz słucham od mądrzejszych, co jest dobre dla mnie i mojego dziecka.  Nie raz powiedziałam “stop!” nie chcąc słuchać nieproszonych rad. Czasem mam wrażanie, że zamieniłam się w wielkie sito, cedzące wszelakie newsy, a drugą połowę czasu spędzam na olewaniu większości z nich.
Nie twierdzę, że wiem wszystko najlepiej. Nie twierdzę też, że nie wiem nic. Nie jestem też pancernikiem, i czasem cudze słowa wywołują burzę, którą uspokoić ciężko. Ale gdy muszę, bronię naszej niezależności.  I naszego spokoju.
Bo z definicji, wszystko pięknie… a życie i dziecko skutecznie weryfikuje.
Nam  a nie samozwańczym krytykom…

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Unknown

    Bardzo fajne spostrzeżenia – w pewnych sprawach trzeba jasno stawiać granice i ufać sobie :). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")

Dodaj komentarz