Wycieczka na oddział

Po małych wczorajszych rewolucjach i dzisiejszym porzuceniu przez męża wybrałam się razem ze szkółką na zwiedzanie oddziału położniczego w Sztumie. Oczywiście “zwiedzanie” odbyło się pod czujnym okiem pani położnej, która wszystko pokazała i opowiedziała. Oddział okazał się kameralnym oddzialikiem po remoncie. Jedna sala do porodu rodzinnego, wyceniona przez dyrekcję szpitala na 200zł i 41 gr oraz jedna sala “ogólna” oddzielona kaflowymi “półściankami” posiadająca 3 albo 4 łóżka porodowe… i przypominająca wielką salę eksperymentów doktora Frankensteina. Następnym punktem był kącik noworodka, gdzie po naturalnym porodzie przenoszony jest maluch (pod czujnym okiem taty) a następnie warzony, mierzony, oceniany i co bądź tam dalej. Potem noworodek trafia na oddział noworodków. Oglądaliśmy też salę operacyjną – tak, tak sztumski oddział położniczy ma swoją małą salkę operacyjną gdzie odbywają się zabiegi cesarskiego ciecia. Jest ona umiejscowiona bardzo blisko sali porodowej, więc w razie komplikacji przy naturalnym porodzie, rodząca ekspresowo trafia pod nóż. Oddział poporodowy to dwie sale  w tym jedna pooperacyjna dla pań po cesarskim cieciu. Łazienka, ubikacja, kuchnia… Wszystko robi wrażenie dość przyjemne i kameralne. Chyba ogólnie mogę powiedzieć, że nawet po uwzględnieniu mojej “szpitalofobii” całość mogę ocenić pozytywnie. Nie wiem czego się spodziewałam, jednak jednego jestem pewna – wyszłam ze szpitala dość uspokojona i nie negatywnie nastawiona. A na mnie to już dużo. Strasznie żałuję tylko, że na zwiedzanie oddziału nie poszedł ze mną maż… ale co się stało to się nie odstanie. Grunt, że mam to za sobą. Teraz tylko urodzić ; ) DSC_0004
No i dziś odebrałam moją poduchę. Zaraz idę ją testować. Boli mnie trochę głowa i kręgosłup – a więc sprawdzimy jak się odnajdę z nią w nocy… Mam nadzieję że mnie nie zawiedzie  ; ) Jutro też wizyta u mojej doktorki. Sama jestem ciekawa co u Szymona ; )
Aaaa i zapomniałabym o rzeczy jakże oczywistej – zmiana “wystroju” bloga. Jakoś tak nie podobały mi się te dmuchawce i postanowiłam zupełnie zmienić to miejsce. Planuję jeszcze parę graficznych zmian, jednak będę je powoli wprowadzać. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ; )

Ten post ma 13 komentarzy

  1. JolkaS

    Noooooo w końcu jakieś pozytywy:-) już opracowywałam plan jak tu Cię doprowadzić do porządku 🙂 ja też słyszałam, że sztumski oddział bardzo ładnie się prezentuje 🙂 a także, że dostali nówka sprzęty od WOŚP 🙂

  2. Paula

    No tak, ale druga połówka jak będzie wytrwała to miejsce sobie znajdzie 😉 moja znajduje 🙂

  3. Unknown

    Jestem w 18 tc i już od tygodnia śpię z poduchą, tylko trochę mało miejsca dla mojej drugiej Połówki:) Pozdrawiam i zapraszam (www.teamzabell.blogspot.com).

  4. Paula

    Oczywiście, bo teraz każdy myśli tyko na czym by tu jeszcze zarobić. A młode mamy i noworodki to dobry biznes! 😉 Kuzynka męża też nie wie czy będzie mogła chodzić do szkoły rodzenia, ale wspominała coś, że może położną zaprosić do domu, na takie prywatne mini lekcje. Może warto się dowiedzieć, czy u Ciebie nie ma takiej szansy? W dzisiejszych czasach wiedza to potęga 😉

  5. Paula

    Ja tam płacić nie zamierzam… i tak NFZ zapłaci im za pokrojenie mnie 😛

  6. Paula

    Tak, również mogę powiedzieć że ta wizyta mi pomogła. Jestem spokojniejsza 🙂

  7. Unknown

    ciekawe jak jest u mnie w szpitalu z opłatami za poród 😉 będę miała robione KTG w 36tc to się dowiem od położnej bo do szkoły rodzenia nie uczęszczam, a szkoda… wiem tylko tyle że w moim szpitalu są osobne pokoje po porodzie dla mamy maluszka i taty i tatuś może spać w szpitalu oczywiście za opłatą 😉

  8. Unknown

    Nie zapłaciłabym gnojom. Na WSZYSTKIM ciągną kasę, na wszystkim :/

  9. Ona

    Niezły sposób na obejście przepisów! W szpitalu, w którym ja rodziłam rodzinne porody w jedynkach były normą – teraz doceniam to jeszcze bardziej. A co do cesarki – brałam pod uwagę taką okoliczność i myślałam o tym, że gdyby była konieczna, chciałabym, by mąż był przy mnie. Okazało się, że to niemożliwe – czekał w sali obok na kangurowanie, ale miał wgląd do naszej na miejsce, gdzie ważony, mierzony i badany był nasz syn. Dobrze, że mógł to widzieć. Wolałbym, by nie widział tego, jak mnie kroją i nie słyszał moich uwag;)
    Dobrze, że oswoiłaś trochę strachu, odwiedzając szpital – mi wizyta na porodówce przed porodem bardzo pomogła.

  10. Paula

    Według informacji podanej przez panią położną "poród rodzinny" wiąże się z opłatą nie za obecność osoby towarzyszącej – co jest standardem już ogólnopolskim ale za samotny pokój. Także uważam, że jest to smutne, ale mimo że niezgodne z prawem – nagminne. Często słyszy się, że na kwitach za taki poród wypisują np. tytuł darowizny czy coś. Co się tyczy cesarki, osoba towarzysząca może być przy specjalnym okienku i obserwować całą "akcję". Cóż… do ameryki jeszcze nam daleko…

  11. Ona

    Naprawdę możliwe jest rodzenie na sali pojednczej tylko za kasę? Przykre, choć pewnie jest tak, że w rzeczywistości skupiasz się tylko na sobie w chwili porodu.

  12. Matka Wyluzuj!

    Bezprawnym jest pobieranie opłaty za poród rodzinny. Każda rodząca, przynajmniej naturalnie, ma prawo mieć przy sobie osobę towarzyszącą, np. partnera. Nie wiem natomiast czy w Polsce w jakimś państwowym szpitalu można liczyć na poród rodzinny przy cesarce.

  13. klaudyna

    dobrze zrozumiałam, że za rodzinny trzeba płacić? Więc na tej potrójnej nie można być z bliską osobą?
    podobają mi się blogowe kropki. 🙂

Dodaj komentarz