W dzień, kiedy Ojciec wyjeżdża

Wszyscy w koło cieszą się z ładnej pogody. I przyznam szczerze, że ja też jej wyczekiwałam.  No i przyszło ciepełko i słoneczko, tak jak wszyscy czekaliśmy. W dzień, kiedy Arek wyjeżdża.
Pięknie.

Łatwiej przetrwać nieobecność Ojca, kiedy za oknem zimno, szaro i pada. Kiedy robi się szybko ciemno, i można bez skrupułów zalec na kanapie. Kiedy nie trzeba tak często pokazywać się ludziom. Ale dzisiejszy dzień, kiedy Ojciec wyjeżdża wkurza mnie niesamowicie. Wkurza mnie to słońce, ironicznie radosne, i termometr wskazujący tyle stopni za oknem, że aż ciężko uwierzyć że jeszcze wczoraj była zimnica okrutna.
Jedynym plusem jaki dostrzegam w tym dniu, jest to że wczoraj zmusiłam Arka do spakowania się. Dzięki temu dziś, zamiast ganiać w popłochu przez dwie – trzy godziny, mogliśmy spokojnie spędzić godzinkę rodzinnie na rowerach.

rowery

Mimo słoneczka, wiało troszkę, więc godzina na pierwszy raz to i tak długo. Szym, kiedy zobaczył fotelik na rowerze taty zaczął się domagać natychmiastowego posadzenia. Jazdę przyjął ze spokojem, ale za każdym razem gdy mnie widział jadącą obok uśmiechał się szeroko. (Tak, tak. Matka też rower wyciągnęła). Także ten. Sezon rowerowy uważam za otwarty.

Na koniec ciekawostka: kogo bardziej bawią bańki?

Ten post ma 7 komentarzy

  1. Paula

    Otóż to. Również pozdrawiamy 🙂

  2. Cobi

    Takie przejażdżki to świetny pomysł. Szczególnie w pierwszych dniach wiosny kiedy pierwsze ciepłe promienie słońca sprawiają najwięcej przyjemności. Pozdrawiam.

  3. JolkaS

    oczywiści ! wiesz, takie zboczenie zawodowe 🙂

  4. Paula

    Ciotki oko wszystko dostrzeze. Niestety kask został naznaczony buntem. a juz bylo szkoda czasu na walkę…

  5. JolkaS

    wszystko super 🙂 tylko ja się pytam gdzie jest kask????

Dodaj komentarz