Urodzinowe motto

Miałam nie pracować, bo Darek mi zabronił. “Praca poczeka. Świat się nie zawali. Urodziny nie poczekają” powiedział. No i jak nie zgodzić się z Dariuszem? Pewnie teraz myślisz sobie: Hola hola! A pisanie to nie praca?! No nie. Nie dla mnie. I wiesz co? Właśnie po raz trzydziesty siódmy celebruję dzień swoich urodzin. I przyznać muszę, że chyba po raz pierwszy od wielu lat czuję, że naprawdę, wewnętrznie je świętuję. Dlatego też uroczyście postanawiam, że każdy dzień urodzin będzie taki jak dzisiejszy. I upływać będzie pod urodzinowym motto Dariusza: urodziny nie poczekają!

Jednak zacząć muszę od tego, że urodziny świętować zaczęłam dwa tygodnie wcześniej. Oczywiście za sprawą moich Czarownic, które zaprosiły mnie na pyszne tajskie jedzenie, do którego wcześniej podchodziłam z dystansem. Miły wieczór, lampka wina i pyszne jedzonko. A potem prezenty! Dziewczyny spełniły jedno z moich marzeń i sprezentowały mi książkę Lois Steinberg “Praktyka jogi dla kobiet. Przewodnik według nauczania Gity S. Iyengar”. Sprawiły mi tym ogromną radość. Książka zawiera wiele zdjęć i wskazówek jak wspomóc praktykę jogi różnymi akcesoriami, gdy jesteśmy przed, po i w trakcie menstruacji oraz w innych kobiecych sprawach. Na koniec Endżi zaopatrzyła nas wszystkie w jogowe skarpetki ❤️.

A dzień urodzin? Nie jestem jakoś przesądna, nie przywiązuję też zbytnio wielkiej wagi do upływających lat. Raczej wyznaję zasadę, że każdy ma tyle lat na ile się czuje… a że zupełnie nie czuję się na trzydzieści siedem… Jednak w tym roku jakoś tak od kilku tygodni wracała do mnie myśl, że czterdziestka depcze już po piętach. Styczeń również minął mi na myśleniu o tym, że Szym za pół roku skończy już dziesięć lat! Ten jeden dzień jednak zmył wszystkie zatroskane myśli o biegnącym czasie. A nawet nie dzień, a życzliwe słowa, które dotarły do mnie nawet z drugiego końca świata ; ) 

(…) życzę Ci optymizmu, którego czasem brakuje, zdecydowania – każda zmiana jest podobno w dłuższej perspektywie na lepsze (…)

 

(…) całego szczęścia tego świata, bo na nie jak najbardziej zasługujesz!(…)

 

(…)i żeby wena cię nigdy nie opuszczała!

 

(…)tej jednej myśli przewodniej spójnej w głowie i w sercu, która pomaga znieść wszystkie “jak” bo wiesz “po co”(…)

Skończyłam trzydzieści siedem lat i chyba pierwszy raz od bardzo dawna, w pełni osadzona w teraźniejszości przeżyłam dzień z szerokim uśmiechem na twarzy i powracającym wzruszeniem. Wisienką był torcik – muffinka, którą sprawiły mi dziewczyny z magazynu, rozmowa z Dariuszem, który zabronił mi pracować i którego słowa staną się moim corocznym urodzinowym mottem. I dwa jaśki w poszewkach w koty od moich chłopaków.

Fajnie mieć urodziny. Fajnie, gdy z każdej strony płyną ciepłe, budujące słowa i gesty, których moc wybrzmiewa w duszy jeszcze długo. Za rok proszę o dawkę przypominającą 😉

Ze swojej strony obiecuję, że postaram się odwdzięczyć tym samym. Bo dobro to jedyna rzecz która się mnoży, gdy się nim dzieli ❤️

Dodaj komentarz