Matka nie wie co to przed świąteczne stanie w garach. Nie zna tego zwyczaju ani w grudniu ani na wiosnę. Nigdy się nie spina, zawsze na luzie przygotuje jedną – dwie potrawy. Jedno ciasto. Dlaczego? Bo każde święta to dla matki i jej chłopaków czas paczek żywnościowych.
Bo u nas święta są w rozjazdach. Rodzice matki, rodzice męża, ciotki, wujki… ma-sa-kra! I zawsze, ale to zawsze dobrze znane przepychanie się jedzeniem.
Bo kto to zje? – Mawia moja ciocia.
No przecież nie wyrzucę! – Mówi moja mama.
Cóż… więc lepiej żebym ja wyrzuciła? – Pytam ich i siebie.
I po któryś takich świątecznych przepychankach powiedziałam: dość. Nie zamierzam się zarzynać w kuchni. Obżerać też się nie będziemy bo nie zdrowo. Dlatego też od pewnego czasu nasze domowe zapasy świąteczne są skromne. Jedno ciasto – co by z pustymi rękoma w gości nie iść, i jedna sałatka/ potrawa by dorzucić się do posiłku.
I tak jest w tym roku. Jedno świąteczne ciasto. Myślałam, myślałam… i wymyśliłam. Upiekę mazurka. Nigdy nie piekłam, mogę z czystym sumieniem ludzi potruć. Nikt nie przywłaszczy sobie sukcesu…
Przepis znalazłam, ciasto zagniotłam… piecze się pięknie. Aż sama jestem ciekawa efektu końcowego.
Szkoda, że już po świętach, a babki to moje ulubione ciasto i chyba jedno z nielicznych, które mi wychodzi 😉
BEDZIE pycha!
Wesołych Świąt 🙂
ja robie jedną babkę i tyle,reszta Babki się wyrzywają haha i potem pies dojada-bez sensu.
p.s fajne chłopaki