Rachunek sumienia

Jestem chaotyczna i leniwa. Tak, przyznaję. Nie potrafię być konsekwentna, chyba że mam ogromną motywację. Nie używam kalendarza do planowania zadań, organizowania czasu, czy notowania ważnych rzeczy, choć co roku kupuję nowy z takim zamiarem. Mistrzyni słomianego zapału, wredna, złośliwa, wymagająca – nie koniecznie od siebie. Nerwowa, działam pod wpływem impulsu, emocji…

To tylko część mojej ciemnej strony mocy. Są też cechy pozytywne, którymi jestem zmuszona się pochwalić, skoro już na wstępie zrobiłam z siebie potwora. Lojalna, nieśmiała, uczynna i wyrozumiała…
…. no dobra. Nie będę się wygłupiać z tymi pozytywami, choćby dlatego że nie lubię się chwalić. Łatwiej przyznać się do swoich “grzeszków” charakteru, niż do tej lukrowanej jego strony.
Do czego zmierzam? Kluczem do przemyśleń dzisiejszych ma być kilka moich cech: chaotyczna i leniwa, nie potrafię być konsekwentna  oraz Mistrzyni słomianego zapału. Niestety w dniu tak szarym jak dzisiejszy dostrzegam te strony siebie bardziej niż w dni słoneczne. Do tego wymówki się skończyły – nie ma co się oszukiwać – w ciąży nie jestem, Szymon zaraz skończy siedem miesięcy… a ja nie mogę się zebrać w sobie i coś ze swoim życiem zrobić. Właśnie przed taką smutną prawdą siadłam dziś rano. Choć chęci są, to wiadomo, że same chęci nie wystarczają.
Chyba pięć dni zbierałam się by posłuchać porad Michała Szafrańskiego “Jak skutecznie planować cele” podesłane przez jednego z Wujków Szymona. Dziś rano, zanim zasiadłam do rachunku sumienia, przyswoiłam. Wypunktowałam. I zaraz określę. Tak konkretnie. I na Boga, w końcu zacznę  używać kalendarza, skoro kolejny raz go kupiłam! Bo, choć nigdy nie miałam postanowień noworocznych… to dalej ich mieć nie będę. Nie nazwę ich noworocznymi, bo chyba nie potrzeba mi Nowego Roku, żeby wypunktować cele dość ważne dla nas. Fakt, zmiana cyferki w dacie zawsze tchnie takim powiewem nowości i nadzieją, że będzie lepiej, bo rozdział Starego Roku jest zamykany. Jednak, nie ma co się oszukiwać i naiwnie wierzyć że zmiany przyjdą same. Każdy z nas ma moc sprawczą tych zmian, a nie cyfra w dacie. Cyfra to symbol, a tylko od nas zależy czy coś zrobimy  z tym symbolem czy nie. Czy będziemy trwać w marazmie codzienności, narzekaniach że miało być lepiej, czy sami zrobimy krok ku lepszemu i upragnionym zmianom. Sami kreujmy swoje szczęście w Nowym Roku!


No dobra, koniec gadki motywacyjnej. Idę kreować 😉
podpis BLOG

Ten post ma 14 komentarzy

  1. Paula

    Widzę, że większość z nas ma podobne słabe strony 😉

  2. Jagoda

    Kochana czy Twój znak zodiaku to Skorpion?:) Ja nim jestem i większość cech wypisz, wymaluj-ja:)

  3. bunio

    Z kalendarzem szybko się oswoisz 🙂 Ja mam już od kilku dobrych lat, szkoda, że sięgam/sięgałam "po fakcie" 🙂

  4. Margot

    tak, tak, tak, tak, tak, tak. Też idę.

  5. Unknown

    Z konsekwencją i u mnie kruchutko… Ale styczeń to dobry czas na podjęcie pewnych decyzji 😉

  6. Anonimowy

    Mam tak samo…Dziękuję za motywację, to ja też idę kreować;) Życzymy Wam z Kacperkiem dobrego dnia!:)

Dodaj komentarz