Maszynę mam już od jakiegoś czasu, a moim pierwszym poważnym maszynowym przedsięwzięciem było tipi, o którym pisałam tu. Od dłuższego czasu również podziwiałam innych prace patchworkowe. Piękne, kolorowe i oryginalne. W których widać, ile trzeba pracy ale również ile trzeba włożyć serca.
Ostatnim impulsem było wygrane e-wydanie Mollie Potrafi Patchwork dla początkujących. Postanowiłam zacząć od gotowych zestawów materiałów, a że znalazłam kilka niezwykle interesujących, zakupiłam wszystkie. Tuż potem zjawił się pomysł: uszyję kocyk minky. Ale nie zwykły, jakich sporo w sieci można znaleźć – będzie to patchwork.
Zaczytana w różne artykuły o rzeczonej technice, zafascynowana barwnymi pracami postanowiłam sama sprawdzić co jest takiego w tej technice że wciąga i uzależnia. Dziś, po uszyciu swojego pierwszego kocyka, mam już szafę pełną materiałów ( i ciągle ich przybywa) tysiące pomysłów i mało czasu na ich realizację. I naprawdę rozumiem ten ciąg do patchworkowych prac. O ile bardziej jest on silny gdy samemu tworzy się tego rodzaju prace.
Buszowałam sporo po internetach szukając jak najwięcej o patchworku. Naprawdę jest w czym wybierać, gdy w czasach mody na rękodzieło powstaje sporo takich stron i blogów. Dzięki buszowaniu w sieci trafiłam do Quilts My Way i konkurs: Hello Sunshine … nie licząc na wiele postanowiłam pochwalić się swoją skromną pracą, którą dążę sentymentem choć nie jest do końca taka, jak bym chciała.
Kocyk, który tak naprawdę jest skromnym patchworkiem, gasnącym przy innych pięknych i skomplikowanych patchworków, jest prezentem dla pewnej małej kruszyny która całkiem niedawno przyszła na świat i zaczyna swoją przygodę zwaną życiem. Charakteru pracy nadają barwne fragmenty ze słonikami, a różowy sod z kocyka minky pięknie kontrastuje z dominującą zielenią na froncie pracy. Dodatkowo na łączeniach poszczególnych bloków kocyk został przepikowany, co jak się okazało było nie lada wyczynem gdy zabiera się człowiek za swój pierwszy quilt, który od spodu ma mieć nic innego jak polar minky. Na szczęście okazuje się, że nie jest ze mną tak źle i całkiem ogarniam sytuację. Pierwszy patchwork wykonany a już nie długo pojawią się kolejne.
Ulegając Waszym prośbom, i dzięki pomocy Joli, prezentuje kocyk w całości:
Śliczny jest, fajne pastelowe kolorki w sam raz dla "kruszynki";-)
Całość jest śliczna!
Dziewczyny, zaskoczyłyście mnie takim odzewem. Jak tu nie pokazać całości? 😉
Przyłączam się do prośby PatchTworki. Zdjęcia zapowiadają piękny, precyzyjnie wykonany kocyk. Całość na pewno prezentuje się przepięknie 🙂
Gratuluję i postuluję więcej zdjęć, bo kocyk wygląda na uroczy 🙂 Życzę pozytywnego uzależnienia szyciowego. Początki już są sądząc po wspomnianych zakupach 😉 Pozdrawiam
Brawo 🙂
No pięknie! I rogi kwadratów się zeszły! Super! 👍