Nocnikowe walki

Od lipca walczyliśmy z niechcianymi już, szczególnie przez rodziców, pieluchami. Nocnik w naszym domu, łącznie z podestem i nakładką na kibelek, był już długo. Jednak wszystkim było nie po drodze z tym zestawem. Szczególnie najbardziej zainteresowanemu: Szymonowi.


Pierwsze myśli o rozpoczęciu nauki nocnikowania pojawiły się, gdy Szym zaczął chować się po kontach by załatwić w ciszy i samotności grubszą potrzebę. Jeśli próbowało się mu przeszkodzić – szukał innego zacisza. Odganianie intruzów skutecznie zniechęciło mnie do jakiejkolwiek interwencji. Nie ma tez co ukrywać- do śmierdzącej sprawy pieluch zabierałam się też trochę jak przysłowiowy pies do jeża…
Kolejnym sygnałem, który już zmusił mnie do działania, były sytuacje w których Szym uciekał w zacisze, ale potem przychodził sam, by go przewinąć. Wtedy stwierdziłam: dość.

Zakupiłam nawet książeczkę autorstwa Alony Frankel pt. Nocnik nad nocnikami. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu książeczka przypadła do gustu Młodemu. Proste obrazki i historyjka o Bolku i jego mamie, która zmieniała mu pieluszki dopóki malec w prezencie nie dostaje nocnika. Książeczka jest bardzo bezpośrednia, co może oburzać niektórych dorosłych. Jednak po szybkiej kalkulacji sama stwierdziłam, że tego typu książka nie może być inna. Jest o anatomii i fizjologi człowieka, więc nie będzie pełna kotków , ptaszków i kwiatków… choć i takie tam znajdziecie.

Śmiem sądzić, że w sporej mierze przygody Bolka sprawiły, że Szym zainteresował się na serio nocnikiem. Choć początkowo było ciężko, bo nawet ciągłe przypominanie o nocniku i ustawieniu go w centrum domu, nie skutkowało załatwieniem do niego potrzeby.
Tak naprawdę Szym załapał całkiem niedawno o co chodzi z tym nocnikiem. Polubił bardzo bez pieluchowe życie, że początkowo nie chciał żadnej na noc. Choć zdarza się, że budzi się z suchą, jednak jeszcze profilaktycznie zakładamy.

Choć zasób słów mojego dziecka powiększa się bardzo powoli, to naprawdę potrafi powiedzieć, pokazać i przekazać, że chce siku. Opłaciła się niemal dwumiesięczna walka, i dziś mogę nieśmiało stwierdzić że zostaje ona uwieńczona naszym rodzinnym nocnikowym sukcesem. Mimo że zdarzają się wpadki… 

 

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Paula

    u nas zadziałało w momencie gdy pytałam gdzie Bolek robił kupkę, a gdzie Szymon… wtedy coś ruszyło… oczywiście brawa i "papa" przy kibelku obowiązkowe 😉

Dodaj komentarz