Mój Dzień Matki

Dzień Matki zaczyna się o piątej. Nie ma taryfy ulgowej, nie ma spania do dziesiątej ani śniadania do łóżka. Ale czy to źle? Owszem, uwielbiam dostawać kwiaty, uwielbiam być rozpieszczana jak każda kobieta. Ale każdego dnia dostaję swój najpiękniejszy prezent na świecie: głośne “mama!” i uściski małych rączek.

Równie słodki, co równie cierpki. Czasem mam ochotę zamknąć się w garderobie i krzyczeć aż ochrypnę. Uwolnić się od uścisku tych małych rąsi, włożyć zatyczki do uszu i udawać że nic się nie dzieje.
Ale kiedy w końcu mam ten wymarzony spokój, od razu czuję że coś jest nie tak. I wiem, że potrzebuję chwili oddechu tylko po to by po raz kolejny przypomnieć sobie że to dawne życie, za którym tak tęsknie nie wróci. Zawsze już będzie inne, lepsze, bogatsze. Choć wcale nie łatwiejsze.
Mój Dzień Matki nie jest dniem szczególnym. To kolejny wtorek w tygodniu, kolejny tydzień w miesiącu i kolejny miesiąc w roku.
Tylko Szymon sprawia, że moje życie nabiera nowego wymiaru. Życie, nie jeden dzień w roku.
A śniadania do łózka i tak w końcu się doczekam 😉

20150514_161124

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz