Małe gesty – duży blask

W zasadzie, będąc w siódmym miesiącu ciąży nie zwracałam uwagi na “przywileje” jakie mi przysługują z tego tytułu. Tłumaczyłam sobie, że zima i kurtka zasłania dowód w postaci brzucha. Albo, że w sumie nie czuję potrzeby wykorzystywania swojego stanu. Aż kolega męża zapytał mnie, czy ludzie przepuszczają mnie w kolejce w sklepie. Trochę zdziwiona odpowiedziałam, że nie. I usłyszałam historię, jak to ów kolega stał w kolejce w markecie, i na końcu tej kolejki dostrzegł panią w ciąży. Postanowił ją wpuścić przed siebie, więc zawołał ją “przez” całą kolejkę. Pani się spłoszyła, grzecznie podziękowała i pozostała na swoim miejscu. Za to ludzie stojący w kolejce nie wyglądali na uszczęśliwionych, że znalazł się taki jeden wyrywny… I tak sobie myślę, co się dzieje z naszym społeczeństwem? Nie należę do osób, które sądzą że z powodu mojego stanu należy mi się szczególne traktowanie. Nie raz irytują mnie pytania typu “jak się czujesz?” czy wyrywanie lekkiej siatki przez wrażliwą teściową – bo w ciąży nie można dźwigać. Jednak, gdy stoję w kilometrowej kolejce i czuję, że kręgosłup mi zaraz pęknie, marzę o tym by znalazł się jeden wrażliwy. Może trochę naiwnie, ale obstaję przy tym, że wszystko co dajemy od siebie prędzej czy później do nas wróci. W małych gestach jest siła, potrafiąca rozjaśnić nawet najgorszy dzień. Dlatego z mężem nigdy nie szukamy na siłę, ale gdy dostrzeżemy okazję to “rozdajemy” małe gesty. Dlaczego ludzie tak boją się być trochę bardziej wrażliwi? Czasem tak bardzo smutna jest znieczulica społeczeństwa…

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Skąd ja to znam… Przez cały okres w ciąży raczej mnie nie przepuszczano w kolejce a jak się już zdarzyło to pozostała część kolejki nie była z tego szczęśliwa…

  2. Ona

    W ciąży czułam DOKŁADNIE to, co opisałaś. Wkurzało mnie ciągłe wyrywanie siatek i strofowanie, że tego czy tamtego mi nie wolno, a w głowę zachodziłam, jak można nie ustąpić miejsca,wtarabanić się przede mnie bezczelnie w kolejkę. Powiem Ci szczerze, że gdybym teraz spotkała tych ludzi, którzy wtedy weszli mi w drogę, na pewno okazałabym im ich wersję uprzejmości.
    Wylałam kiedyś żale na ten temat: http://triozrio.blogspot.com/2012/11/przykazanie-11-nie-ustepuj.html

  3. Paula

    To chyba nie jest kwestia odwagi. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Po prostu taki "podarowany" gest lepiej "smakuje" niż wymuszony czy wyproszony… lepiej już swoje odstać …

  4. klaudyna

    ja mam tylko jeden mięsny, w którym ekspedientki mnie "wyłapują" z kolejki.
    Wczoraj byłam w sklepie z kasą uprzywilejowaną dla niepełnosprawnych i ciężarnych i jako jedyna kobieta w kolejce odstałam swoje 15 min (żaden z panów na niepełnosprawnego fizycznie nie wyglądał…). Nawet w mpku czasem ludzie odwracają wzrok udając, że nie widzą, że ledwo stoję. eh. Ale sama nie jestem na tyle odważna, żeby "upomnieć się"…

Dodaj komentarz