I’m a Porsche with no brakes

Ta sobota miała być jak moja każda. Mimo małych zmian w cotygodniowym harmonogramie, nic nie zapowiadało tego, że spędzę trzy godziny na… spaniu. I to tak twardym, że w zasadzie skacząca po mnie Pyśka nie miała szans mnie obudzić, nie przeszkadzał mi odkurzacz (nadal nie jestem pewna, czy faktycznie on pracował) ani hałas zza okna. Ostatnie dwa tygodnie były prawdziwym wyzwaniem, a gdy piszę te słowa, dociera do mnie jak bardzo ta drzemka mi się należała, i jak bardzo mogę być z siebie dumna.

Bardzo zależało mi na tym, żeby być na dzisiejszych zajęciach medytacji i jogi. Oli głos, wskazówki, aura… wszystko to sprawia, że każdy z nas daje z siebie więcej, wyciskając siódme poty i większą elastyczność z zastałego ciała. Więcej, niż praktykując w domu. Jednak dziś czułam się tak opornie i ciężko, że nawet siedząc i próbując skupić się na oddechu nie szło mi. Byłam jak wielki, kanciasty klocek, który próbuje coś zrobić a idzie mu jak po grudzie. Moje ciało jasno dało mi do zrozumienia, że odczuło te dwa tygodnie presji i zaraz po przekroczeniu progu domu, zaprowadziło mnie do łóżka.

W zasadzie ten wrzesień był pracowitym, ale cudownym miesiącem, a zaczęłam go od świętowania urodzin mojej cudownej Hani, która jest dla mnie niezwykłym oparciem i siłą. Uwielbiam Jej uśmiech i dobre słowo. Świętowania nie mogło się odbyć bez Oli, naszego słodkiego żandarma, który, jak nikt inny, potrafi przywołać nas do pionu. I zrobić to w taki sposób, że jeszcze Jej podziękujemy : ) To była świetna impreza, pełna wspaniałych ludzi, którzy spotkali się może dwa razy, a bawili się, jakby znali się wieki. Dobre słowo, ciepło i masa śmiechu, naładowały nam baterie (a przynajmniej mi) na cały miesiąc. A naprawdę było to mi potrzebne, bo kończący się wrzesień dla mnie był wyzwaniem.

W międzyczasie odebrałam nowe stare auto, które kosztowało mnie masę nerwów i złotówek. Jeżdżę nim teraz z wielką przyjemnością, choć już czuję powiew wydatków na karku… opony zimowe nie rosną na drzewach … Krecik – bo taką dostał ksywę – jest moim pierwszym w życiu MOIM autem. Dzięki mojemu kochanemu tacie nie było by to możliwe <3

No i na koniec miesiąca kampania Dotykam=Wygrywam, autorski projekt Izabeli Sakutovej, a jej ideą jest oswajanie kobiet z piersiami i zachęcanie ich do regularnego samobadania. Drugi aspekt to zebranie środków na działania profilaktyczne, jakie prowadzi fundacja Wsparcie na Starcie. w szkołach, gdzie od najmłodszych lat uczy dziewczynki, że dobrze dobrany biustonosz i samobadanie to podstawa kobiecego zdrowia.

A na zapleczu części tych działań jestem ja. W tym roku sesja zdjęciowa odbyła się w Be Happy Museum, w którym przemierzyłam masę kilometrów między scenkami, fotografem i cateringiem. Dałam się porwać różowemu klimatowi, jak cała kampania DW, co spokojnie możecie zobaczyć na stronie internetowej projektu. W zeszły czwartek odbyła się konferencja prasowa, a w sklepach rozpoczęła się zbiórka niechcianych biustonoszy, którym WTÓRPOL nada drugie życie. Przygotowanie tej konferencji to jedno, ale jej ogarniecie … to był prawdziwy wyczyn, który zaczął się pobudką o 5 i wyjazdem o 6.26 z Malborka. O 9 Warszawa i pełne obroty aż do 16.40. W międzyczasie gwiazdy, prasa… i wspaniali ludzie, których uwielbiam całą sobą i których od dobrych kilku lat przyciągam do siebie. Uwielbiam Ich uśmiech, dobre słowo i ciepłe uściski. Kocham Ich cichą obecność w moim życiu. I mam poczucie, że właśnie, między innymi, dla tych spotkań warto być tym Porsche bez hamulców, które prze do przodu, walcząc o lepsze życie, niezależność i spokojną głowę.

Małgosia Sokołowska (@z_pamietnika_policjantki) Maja Herman (@maja_herman_psychiatrka) i moja skromna osóbka na konferencji Dotykam=Wygrywam 28.09.2023 r.

Ciekawą historią w tle całego września jest Gosia (kolejna ekstra Małgorzata w moim życiu), z którą współpracuję w ramach publikacji do branżowego czasopisma. Nie wiem nawet w której chwili dałam się porwać jej ciepłemu głosowi, otwartości i wspaniałej osobowości. I choć już niemal dwa lata rozmawiamy i piszemy… właśnie pierwszy raz się spotkałyśmy na konferencji. Fantastyczne wrażenie, kiedy głos zgrywa się nagle z twarzą i przestajesz mówić do słuchawki, bo po drugiej stronie stoi wspaniały, przyjazny ludź.

Gosia i ja

Tak więc pełen wrażeń i ciężkiej pracy wrzesień zamknęłam porządną sesją medytacji, jogi z linami i twardą drzemką. Październik też zapowiada się pracowicie, jednakże tylko do połowy. Potem liczę na monotonne tygodnie pełne jogicznych sesji na macie i pod kocykiem z lekturą oraz spotkań z moimi ryjkami. W kościach czuję solidne życiowe zmiany, do których będę potrzebować dużo sił. Ale to za chwilę. Dziś, w myśl popularnej piosenki “Unstoppable”, kładę się z myślą, że jestem jak to Porsche bez hamulców, napędzane poczuciem dobrze obranej drogi i energią z ciepłych spotkań i uścisków. To był dobrzy miesiąc.

Pracowity, nie łatwy.

Dobry.

Ten post ma 4 komentarzy

  1. anita

    jak zawsze w punkt i czyta się super szkoda ze tak krótko

    1. Paula

      Dziękuję za miłe słowa 🙂 następnym razem postaram się dłużej 😉

  2. Hanya

    Piękny tekst jak zawsze i dzięki za miłe słówko 😊😘

    1. Paula

      dzięki, że jesteś <3

Dodaj komentarz