… spokojna noc
… niespokojny dzień
… wizyta u pediatry
… kolosalne zmęczenie
… równie kolosalny ból głowy.
Jednym słowem tak samo kiepski dzień jak poprzedni. Nawet obiad zjedzony został po 17. Obiad? Ha – ha – ha … obiado – kolacja raczej powiem. Cóż, takie uroki. Nie może być ciągle kolorowo i pięknie. Lukrowe rodzicielstwo tylko w telewizji.
Wczoraj pierwszy raz kąpałam Gnomka sama. Wcześniej robiliśmy to wspólnie. Poszło nam nawet dobrze. Mały standardowo zaczął krzyczeć pod koniec. Choć muszę przyznać, że jego próg cierpliwości jest bardzo niski. Chyba ma to po mamie, która zazwyczaj jest choleryczką i raptusem – najpierw “fanga w nos” potem pytania lub refleksja. Ale, co do kąpieli: Zastanawiam się, czego używacie do kąpieli swoich maluchów? Skończyłam właśnie Oilatum, ale jakoś mi nie podeszło. Teraz mam Oillan. Ale ciągle szukam. Obydwa specyfiki do kąpieli dostałam w prezencie, więc nie będę wybrzydzać. Chodzi mi po głowie marka “Skarby Matki” o której poczytałam tu. W sumie dopiero ten post mnie zainteresował – co jest dziwne, bo mam oliwkę tej firmy. Kupioną zupełnie przez przypadek. Bo nic innego nie było na półce sklepowej, a byłam w potrzebie. Odzywa się we mnie “lokalna patriotka” – jeśli tak mogę to nazwać. Lubię próbować polskich produktów. Bo niby dlaczego mają być gorsze? A Wy? stawiacie na polskie produkty dla Waszych maluchów?
Skarb matki- raczej nie. Poczytaj o ich składzie na blogu Sroki. Najlepiej hipp albo babydream. Pozdrawiam
Ja dostałam Johnsona i będę to testować:)
Może puść Małemu jakąś muzę przy kąpieli, położna nam zasugerowała.
A tak wogle to powiedziała nam, że to facet powinien kąpać przez pierwszy miesiąc, w miarę możliwości oczywiście…
Powodzenia!
Pierwsze samodzielne kąpanie maluszka – gratuluję 🙂
Przez pierwszych kilka miesięcy jadaliśmy obiady po 21. 17:00 to był luksus i marzenie.
zdecydowanie tak.
o pierwszych chwil używaliśmy Ziajki z rybą Klaudyną,super się sprawdza,uwielbiam ten zapach, teraz też używamy Ziajki ale konika morskiego Tadka, bo pojawiła się ciemieniucha, a rybę wykańczam ja. 😉
a obiady u nas w standardzie po 17,bo T. tak kończy pracę.