Dla kogo matka chowa to dziecko?

Pogoda była dziś wyborna. Pogoda na spacer. Tym bardziej, że Szymon dziś był mało układny. A raczej prawie wcale. Porannej drzemki nie zamierzał robić, więc cwani rodzice wrzucili dziecko do wózka i ruszyli w miasto. Młody zasnął w połowie drogi na deptak. Wiadomo, jak pogoda wiosenna, to i na ulicach gwarno i tłoczno. Nikt nie myśli siedzieć w domu. Mijaliśmy wiele osób: młodych, starych, dzieci. W mniej uczęszczanej części deptaku, z daleka dostrzegłam tego starszego pana.

Wyglądał elegancko. Siedział bokiem na ławeczce, popielate spodnie, kapelusz, kurtka. Przed nim, również na ławce stała butelka z wodą mineralną, albo jej zawartość miała tak wyglądać. Pan, jak nas zobaczył, donośnym głosem zakrzyknął: “O! jaki piękny widok! Mama, dziecko, tata i pies! Tak moi mili, z dzieckiem do małego wszędzie chodzić, to odważniejsze będzie!” Byliśmy przekonani, że ów pan chce się wdać w pogawędkę. Uśmiechnęłam się tylko do pana, a że mąż odważniejszy, chciał coś odpowiedzieć. Pan jednak nie dał szansy. Poderwał się raptownie z ławki i mówi swoim donośnym głosem “ Dobre wzorce przekazywać! Ja panie w styczniu osiemdziesiąt osiem lat skończyłem!”  – Gratuluję – odezwał się mąż – piękny wiek. Starszy Pan jakby nie słyszał, kontynuował swoją tyradę: “W trzydziestym dziewiątym Hitler miał milionom zbrojnych, my osiemset tysięcy… (tu padły zdania dość niewyraźnie) … w czterdziestym ósmym myśmy jechali stolicę budować! Nie dla siebie, panie! A oni co teraz robią? Młodzi ludzie muszą za granice jechać! Za pracą! Wstyd! Na Boga, dla kogo matka chowa to dziecko? Dla ojczyzny!” W między czasie mijaliśmy wzburzonego staruszka, który w emocjach zaczął gestykulować. Na koniec dodał:  “Ale przepraszam, przepraszam. Nie będę Was zagadywać. Z Bogiem kochani!”
Cały dzień mam z tyłu głowy obraz starszego eleganckiego pana wykrzykującego swoje słowa z autentycznym oburzeniem. Nie wiem, czy ten pan był pijany, czy nie do końca normalny (żeby nie powiedzieć wariat – jak to padło z ust mojego męża), ale wiem że nie minął się z prawdą. Jego słowa trafiły do mnie i to dość mocno. Gdy pisałam o Kamieniach na Szaniec (tu), nie wspominałam o tym, za jaki kraj walczyło młode pokolenie. Wiadomo, że cechą znamienną młodzieży jest idealizowanie pewnych rzeczy, osób, przekonań. Nie można powiedzieć, że młodzież czasu wojny była biała i nieskazitelna. Ale walczyła o swój kraj, swoją patriotyczną wizję Polski. W tej wizji nie było miejsca na masowe emigracje Polaków za lepszym pieniądzem i lepszym życiem. Wielu z nich, za pewne do końca życia pamiętać będzie Polskę, za jaką walczyło. Bo los dał im szansę skonfrontowania wizji z rzeczywistością. Bolesną, i daleką od ideału. Jak wiele z tych niewielu, co zostało może powiedzieć że nie czuje żalu? Że Polska rzeczywistość nie jest dla nich bolesna?
Nie wiem, jaka jest rzeczywistość tego staruszka. Czy jest samotny, czy ktoś się nim opiekuje. Czy jest zdrowy, czy chory. Wiem, że jego słowa sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać ile pokoleń matek chowało swoje dzieci dla Anglii, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Ameryki… Ile jeszcze serc, pielęgnuje tego rodzaju żal, bo to jedyne co im zostało?

Ten post ma 8 komentarzy

  1. Paula

    Tak, własnie! Wszystko obija się o trawę 😉 i o wypasanie bydełka 😉

  2. Jagoda

    Smutne to ale i prawdziwe. Pan może i był wariatem, ale myślę, że swoją rację miał. Starszym ludziom trudniej odnaleźć się w świecie, w którym przyszło im żyć, nie nadążają za zmianami które zachodzą i rośnie w nich żal, że nie o taką Polskę walczyli (jak to powiedział ktoś mądry).

  3. szkolnis

    Sądzę, iż zachowanie tego człowieka wynikało z chowanej przez wiele lat frustracji, której nie miał gdzie wyrzucić. Człowiek przez lata bije się z myślami i nie może się pogodzić z obecnym stanem rzeczy, dlatego dochodzi do takich sytuacji. Załóżmy, że walczył o nasz kraj. Wtedy czuł, że coś robi, że może coś zmienić i było dla niego to istotne. W obecnej chwili czuje się bezsilny stąd emanacja takich uczuć. Nie da się ukryć, że świat i nasz kraj cały czas się zmienia i tak naprawdę nie wiadomo w jakim kierunku to wszystko idzie. Dorastające dzieci mają coraz bardziej otwarte umysły i szerszy pogląd na świat niż poprzednie pokolenia i większość chce coś w życiu osiągnąć. Choć w naszym kraju wydaje się niektórym to niemożliwe bądź trudniejsze to jednak jest możliwe. Bardzo podoba mi się jedno sformułowanie, które moim zdaniem pasuje do tej całej emigracji – u sąsiada trawa zawsze wydaje się bardziej zielona 🙂

  4. Anonimowy

    Nie wiem czy Pan o którym pisałaś był trzeźwy czy pijany lecz moim zdaniem był po prostu samotny. Często jest tak, że bliscy (np. wnuki lub prawnuki) niespecjalnie interesują się Dziadkiem lub Babcią a ich historie słyszeli już 5 000 razy. W związku z tym traktują starszą osobę jak niegroźnego wariata i… odsuwają ją jeszcze bardziej. A co do meritum wpisu. Mam nadzieję, że obecnie matki nie wychowują emigrantów, a ludzi którzy budować będą to co zaczęło się tu po 1989 roku. Niestety czy dzisiejsze maluchy wyjadą czy nie zależy wyłącznie od nas. Od tego co im przekażemy, jakich wartości będziemy ich uczyć i jaki start im damy. I nie chodzi mi o zaplecze finansowe a zdecydowanie o wsparcie w realizowaniu własnych celów 🙂 Ale się rozpisałem 🙂

  5. Patrycja Prin

    Rozumiem, różne sytuacje się zdarzają być może sobie wypił, ale fakt, że w słowach było wiele prawdy niestety :/

  6. Paula

    Na pewno masz rację, że co do insynuowania różnych rzeczy na temat starszych ludzi zachowujących się ekstremalnie. Ale… coś dziwnego było w tym panu. I nie wyglądało to na pokrzykiwanie żeby siebie usłyszeć. Poza tym pan ten, w sposób bardzo dziwny popijał płyn ze wspomnianej butelki, stąd też wywnioskowaliśmy z mężem że być może pije coś mocniejszego.
    Nie staram się tu osądzać czy krytykować tego pana. To, w jakim był stanie, z jakiego powodu był tam gdzie był i po co, jest oddzielnym tematem. Mnie poruszyły jego słowa. Słowa które grzmiały bardzo prawdziwie, choć osoba która je mówiła mogła budzić różne odczucia. Mogła być też wzięta za chorą czy pijaną…

  7. Patrycja Prin

    Wiesz trochę widzę obraz mojego dziadka, on nie pije że tak zaznaczę, jest w podobnym wieku i zdałam sobie właśnie sprawę, że przykro by mi było gdyby ktoś insynuował, że pił czy może chory. Niemniej wiek robi swoje, starsi ludzie nie potrafią pogodzić się z nową rzeczywistością. Mój wiele razy wykrzykuje podobne rzeczy, trzeba wziąć pod uwagę że ludzie w tym wieku mają gorszy słuch, żeby usłyszeć siebie, muszą krzyczeć. Do tego dochodzą dla nich ogromne emocje. Właśnie czują żal… a ciekawe co my będziemy czuć w ich wieku czy kiedyś zdarzy się, że będziemy walczyć, jeśli tak, to o co? Czy też będziemy czuć żal a może satysfakcje? Ciekawa jestem komentarzy pod tym interesującym tematem.

  8. bunio

    Smutna prawda jest taka, że wychowujemy pokolenie przyszlych emigrantów. Mam wrażenie, że za niedługo większość naszych rówieśników będzie śpiewała "Jeszcze UK nie zginęła…". Bardzo smutne tym bardziej, że z braku perspektyw u nas nie mają innej możliwości.

Dodaj komentarz