Desperacja

 Historia ludzkości obfituje w wiele desperackich czynów. Już w samej historii Polski mamy szereg bezowocnych powstań narodowych, wielkich gestów jednostek, czy patriotycznych akcji wojskowych, które bardziej były wyrazem szaleńczej desperacji niż miały przynieść realne zmiany. Od pokoleń ludzkimi czynami kierują emocje, które mniej lub bardziej napędzają wydarzenia. Jednak nawet sumując wszelkie zdarzenia historyczne, postacie i miejsca. Nawet biorąc pod uwagę rozwój, ewolucje i bieg czasu. Uważam, że cała historia ludzkości nie odnotowała bardziej zdesperowanej jednostki niż zdesperowany rodzic naszych czasów

Na przestrzeni wieków tego rodzaju czynów było całe mnóstwo. Bardziej czy mniej chlubnych, sławnych czy takich mniej znanych. Desperacja to taka trochę prymitywna emocja, która prowadzi do niesamowitych lub rozpaczliwych gestów. Często też, tego rodzaju nieugiętość budzi wyjątkową kreatywność. Czyny desperackie to krzyk rozpaczy, gdy zawodzi już rozsądek, brakuje sił a wszystko w środku buntuje się przed kolejnym wyrzeczeniem. 

Brzmi znajomo? 

Oczywiście. Prawdopodobnie, skoro to czytasz, jesteś rodzicem. Wiesz, do jak skrajnego wrzenia potrafi doprawić latorośl. To właśnie desperacja rodzicielska pchnęła internetowych śmieszków do tworzenia szczególnej kategorii memów. Autoironiczny humor, który ocieka sarkazmem, wypływa z ekranów i zalewa klawiatury. Bucha z nich nadwyrężona cierpliwość i sytuacje ponad siły psychiczne rodzicieli. 

Żródło instagram: _whos_your_daddy

Co rano odwożę chłopaków do mamy. Nie było by w tym nic wyjątkowego, gdyby nie jeden drobny szczegół: jeżdżę potem do pracy. Tak, tak. Osiem godzin etatowej pracy od dwóch tygodni zaliczam co dzień – od poniedziałku do piątku. Towarzyszy mi przy tym mniejszy lub większy stres z którym radzę sobie … w sumie nie wiem jak. 

Jakoś.

Jakby wczuwając się w ten egzotyczny fakt, chłopcy postanowili podkręcić własną swoistość. Oznacza to, nic innego jak: więcej krzyków, więcej awantur i więcej bijatyk. Gdybym miała to podzielić na kategorie wiekowe, wyszłoby że ośmiolatek jednak ma więcej pola do popisu. Kreatywne pyskówki i banalnie oklepane fochy pięknie uzupełniają repertuar trzylatka… ale i ten nie odpuszcza. Wykorzystuje wszystkie możliwości: wrzaski, krzyki, płacze i uderzanie wszystkiego co dosięgnie. Nie wspomnę, że od chwili przekroczenia progu, do chwili gdy w końcu dzieciaki trafią do łóżka, co drugie słowo w naszym domu to “maaamaaaa!”. Odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki i bardzo możliwe że słyszane w całym bloku (nie małym, bo mieszka nas tu 80 rodzin). W związku z tym, czasem mam wrażenie, że desperacja to moje drugie… trzecie…. czwarte imię… 

W każdym razie. 

Dziś postanowiłam dać upust swojej gwałtownej rozpaczy rodzicielskiej, jako że w perspektywie miałam odbiór moich gnomów od mamy i dziesięciominutową podróż. Wiedziałam, że na pewno skończy się wrzaskiem. 

Nic nowego, ale nadarzyła się okazja by trochę tej prymitywnej emocji upuścić. Jak tu nie skorzystać z okazji, gdy mama sama się podkłada?

SMS od Mamy: Nie wjedziesz do nas pod blok. Rozkopali cały zakręt.

Ja: To na około muszę?

Mama: Tak. Zakręt  zamknięty. 

Ja: Może to znak, że po dzieci mam nie jechać? 

Mama: …

Źródło: kwejk.pl

Dodaj komentarz