Matka otrząsnęła się z marazmu i wzięła się po raz kolejny w garść. Wróciliśmy do naszej bez ojcowej rutyny, i chociaż pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, radzimy sobie jak możemy. Choćby kręcąc się po domu i wymyślając różne dziwne zajęcia…
Oprócz królującego na naszym ekranie Reksia, o którym napiszę prędzej czy później, ostatnio króluje pewien pluszowy piesek. Szym do tej pory nie miał ulubionej maskotki, ale za to nie rozstawał się z tetrą. Teraz co prawda tetra nie poszła w odstawkę, ale dołączył mały towarzysz. Zostali przyłapani na porannej zabawie.
Kolejnym ciekawym zajęciem, które powróciło do łask po dłuuugim czasie nie obecności jest lizanie cytryny. Odkąd Szym zaczął się znowu domagać tego owocu, co drugi dzień wybucham śmiechem widząc jego miny.
No i podróże niedzielne do Malborka. Żadna nie rozpocznie się bez treningu z kierownicą. Tak dla pewności, że dotrzemy bezpiecznie do babci i wieczorem do domu.
Także jak widać, żyjemy i jakoś sobie radzimy. I czekamy na piękną pogodę…
Piękna pogoda juz tuż tuż 🙂