Biedroneczki i Gryziek

Na pewno pisałam o tym, jak Szym długo i z przygodami adoptował się w przedszkolu. jak zdesperowany ojciec brał rozhisteryzowane dziecko pod pachę a ubierał dopiero w aucie, bo bunt był przeogromny. Musiałam o tym pisać, bo trauma była nie tylko Gnoma, ale dla nas również. Z początkiem lipca minie rok, jak moje dziecko rozpoczęło tą przygodę. I wiecie co? Jest fajnie 🙂

Pamiętam słowa Pani Agnieszki, która stwierdziła że “Zrobimy z Szymona prawdziwego przedszkolaka”. I na prawdę wtedy pomyślałam że nie jest to możliwe, a kobieta nie wie co mówi. Szymon ma upór osła… a raczej stada osłów razem przypiętych do jednego wozu. I każdy ciągnie w inną stronę…

W każdym razie: Pani Agnieszka dotrzymała słowa, Szym stał się przedszkolakiem pełną gębą. A ja w piątek miałam okazję podziwiać rąbek niesamowitej pracy jaką wykonują Panie w przedszkolu Na Słonecznej Górce w Sztumie. Zostałam zaproszona, by poczytać bajkę kolegom i koleżankom Szymona z grupy.
Młody wybrał opowiastkę o Gryźku. Kto uważny, ten Gryźka zna, bo pisałam o nim tu. Grono rozgadanych dwu i pół oraz trzylatków mniej lub bardziej uważnie słuchało rymowanej opowiastki. Muszę przyznać, że jest to niesamowite przeżycie kiedy małe oczka ze skupieniem (nie zawsze dużym) słucha co czytasz. I choć czytanie Szymowi mam opanowane, tak czytanie tym małym Gnomkom to nie lada wyzwanie i całkiem zabawna przygoda. 
Uśmiech nie schodził mi z twarzy całą drogę do pracy, a jeszcze pisząc te słowa uśmiecham się jak mysz do sera.

Szymon trafił na bardzo fajne i sympatyczne Panie, które poświęcają czas nie tylko krnąbrnym malcom, ale również zatroskanym rodzicom. Chyba jeszcze długo będę pod wrażeniem tego spotkania i z wielką chęcią przeczytam kolejną opowiastkę za rok 🙂

Dodaj komentarz