Jakiś czas temu mogłam o sobie powiedzieć, że jestem molem książkowym. Teraz śmiem raczej powiedzieć, że jestem molem książkowym na urlopie macierzyńskim. Nawet Kindle nie jest tak eksploatowany jak kiedyś… ale… gdyby trzymać się zaczętego nurtu, można się pokusić o stwierdzenie, że zamieniam się w najprawdziwszego mola książeczek dziecięcych.
Kiedy myślę o książkach, odruchowo zerkam na (ciągle wydłużającą się) listę książeczek dla Szymona które chciałabym mu sprawić. Kiedy siadam, by zerknąć na jakieś ciekawe pozycje na lubymyczytać.pl czy na stronie internetowej księgarni Aros, jakimś dziwnym trafem ląduje na działach z książkami dziecięcymi. Kiedy zaglądam do Sroki, pierwsze co to sprawdzam co ciekawego znalazła do czytania dla swojego małego Rycerza…
A no i właśnie.
Wiecie cośmy podpatrzyli u Sroki? Baranka!
Historia o małym baranku, który nie mógł spać… i strasznie się męczył, szukając sposobu na zaśnięcie, tak jak inne baranki. Oczywiście baranek sposób znalazł, ale więcej nie zdradzę. Pokażę Wam za to śliczne ilustracje, które w mig oczarowały moje dziecko. No i mnie, oczywiście…