Czasem w swoim magicznym notatniczku znajduję różne perełki, które z jakiś dziwnych powodów nie pojawiły się na blogu. Lubię do nich wracać, bo zwyczajnie są zabawne. A biorąc pod uwagę fakt, że na tą chwilę Szymon częściej jest pyskatym dziadem, miło przypomnieć sobie czas gdy było inaczej.
Wyjściowe litanie ostatnio są u nas modne. Znacie ten trend?
Przed wyjściem do przedszkola, stojąc już praktycznie w progu Szym odwraca się i recytuje: “Kocham Cię jak stąd do babci Wandzi, na księżyc cztery razy, do Włoch i z powrotem” Albo: “Kocham Cię jak stąd do przedszkola, pięć razy dokoła wszystkich planet, do Janka, do babci Marysi i z powrotem”
Jedna taka litania może trwać nawet dwie minuty, co znacząco wydłuża proces wywalenia przedszkolaka za drzwi. Jednak dziś… dziś moi drodzy nasza litania trwała kilka sekund i po niej mam bardzo mieszane uczucia…“Kocham Cię tak, że bym pękł ze śmiechu”
Ach, wspomnień czar. Teraz przeważnie recytuje wiersze pod tytułem “Jesteś najgorsza…” wtedy przynajmniej byłam zabawna.