Wczoraj pisałam o przepłukaniu kanalika łzowego u Szymka. Kiedy oddano nam nasze zapłakane dziecko, tata przystąpił do akcji.
W ogóle nie chciał mi Szymka oddać, tylko zaczął go uspakajać. Chodzić z nim po korytarzu, nucić, pokazywać różne rzeczy. W którymś momencie przechodzi koło nich pielęgniarka zachwycona tym, jak Arek zajmuje się synkiem i pyta:
– Pan jest pedagogiem?
– Nieee… – mąż zaskoczony odpowiada
– To co pan robi?
– Ja? Śpiewam sobie…
Riposta pierwsza klasa 😀
super Tata :))
rozbrajający tata 🙂
Cudny tatuś 🙂
🙂 Dobre, a nawet bardzo dobre. Ah – jak ja lubię widok ojców zajmujących się swoimi pociechami 🙂 Podobno w ubiegłym stuleciu tak nie było, to najczęściej mamy przyjmowały na swoje barki cały ciężar zajmowania się dziećmi. Jest jakiś pozytyw z "nowych" czasów 🙂
U nas prym wiedzie zasypianie u taty na klacie, dzięki temu możemy po porannej toalecie jeszcze trochę pospać:)
🙂 Nasza lekarz też się zachwycała Tatusiem, bo to on na wizytach rozbiera i ubiera Małego:)
🙂
haha! Szwaksu i pedagog. 😀
To musiała być jedna z tych bab starej daty, które na słupy wchodzą jak tata niesie dziecko w chuście 😉
Tatowie chyba tak mają, mój też po szczepieniu nie chciał mi oddać maluszka tylko tulił z całej siły aż mały zasnął u niego w ramionach 🙂