Zagadka…

Jutro poznam prawdę. Godzina W wybije o 17.00 ; ) Będzie Szymon, czy może Szymon przeistoczył się już w Rozalię? ; )

Jednak ostatnio zaczynam się martwić inną rzeczą. Wielokrotnie się słyszy, że jeśli kobieta w ciąży jest nerwowa i ciągle chodzi zdenerwowana, to i dziecko będzie bardzo marudne, nerwowe. Trochę się tym martwię, gdyż ostatnio życie nas nie rozpieszczało i nie miałam okazji do błogiego przezywania stanu błogosławionego. Chciałabym dać wszystko co najlepsze naszemu bobasowi, jednak zdaję sobie też sprawę, że potrafi już odczuwać moje nastroje. Nie będę ukrywać – jest mi ciężko psychicznie. Mi i mojemu portfelowi. Od jakiegoś tygodnia czuję się porzucona sama sobie – bez wsparcia i w ogóle. Dlatego od wczoraj kieruję swoje myśli wyłącznie ku Maluchowi i uśmiecham się do siebie gładząc coraz bardziej odstający brzuszek. Wraz z brzucholem dojrzewa we mnie świadomość wyzwania stawianego przez rodzicielstwo. Chyba znowu zaczyna mi dokuczać nagła chmara niewesołych myśli. Czy w szóstym miesiącu można to zwalić na burzę hormonów? Ot, to Ci dopiero zagadka…

Obiecuję, że jutro będzie bardziej optymistycznie…

Dodaj komentarz