Szymon powoli zaczyna mieć swoje ulubione zabawy. Na przykład z dwa miesiące temu było to: utopić łóżko rodziców. Dziś jest to utopić cały pokój.
I nie mam na myśli ślinienia się Gnomka. Absolutnie nie. Gdybym miała powiedzieć o “zabawie” w ślinienie, to pewnie przeczytalibyście “utopić cały świat!” Więc dlaczego pokój? Otóż Szymek jeszcze (ale już nie długo) mieści się na przewijaku, który znajduje się na jego łóżeczku. Z naszej czystej wygody kąpiemy go więc w pokoju gdzie jest łóżeczko. A więc siłą rzeczy wanienka, jako że nie ma stojaka, stawiana jest na łóżku, na którym jest cerata. Już wiemy… ceratka jest za mała na możliwości naszego synka.
Z przewijakiem też jest ciekawa historia. Bo w sumie to Szymon ledwo się na nim mieści, a jak jest kładziony spać, to nieszczęsny przewijak jest z łóżeczka ściągany. I w nocy, jeśli się zdarzy potrzeba przewinięcia dziecka… cóż, najpierw jest wachlowanie przewijakiem. Więc to już chyba nawet nie jest wygoda, a utrudnianie sobie życia… przynajmniej tego nocnego.
Ale, odbiegłam od tematu… bo jest jeszcze jedna zabawa. Zalewanie pokoju odbywa się raz dziennie. Jak słabiej idzie Szymkowi, tata przeleci skarpetą i sytuacja opanowana. Także problemu nie ma, jedynie skarpety się częściej suszą 😉
Szymek dostał fotelik. Wysoki, co by wszystko dobrze widział i żeby Gratis Go ciągle ogonem nie trącał. W ramach minimalizacji ryzyka… bądź jego podnoszenia na wyżyny (choć fotelik ma pasy). A więc: Szymek upodobał sobie lewą poręcz. I w tą lewą poręcz ciągle coś wali: a to grzechotka, a to ciamkatka, żyrafka bądź samochodzik z kluczami… Wiadomo jedną zabawką zrobi więcej hałasu, inną mniej, bądź w ogóle. Ale za to jak pięknie zabawki te potrafią latać! Jak tylko uderzanie o poręcz się znudzi zabawka robi “frrrr” w lewą stronę, i zaplątuje się w stelaż fotelika. Skazana na śmierć, bądź popełnienie samobójstwa. I tak w kółko, bo w końcu dziecko bez zabawki w rączce to znudzone i krzyczące dziecko… albo oślinione, próbujące utopić cały świat.
Koło się zamyka. Świat mojego dziecka to zatapianie pokoju, świata i zrzucanie zabawek z wyżyn dziecięcego fotelika.
Z uśmiechem na ustach i zapałem małego odkrywcy.
chlapanie, ślinienie… różnice się zacierają 😉
mamy prysznic… i wielką tęsknotę za wanną ;(
trochę jednak intensywniejszy fittnes by się przydał 😉
Słodziak z niego:) Pozdrawiam:)
hehe wesoło macie 🙂 my wstawiamy wanienkę do dużej wanny, więc jak młoda chlapie to woda wylatuje do niej. po kąpieli owijam ręcznikiem ciepłym, żeby nie zmarzła i biorę do pokoju ubrać. może spróbujcie? no chyba, że macie tylko prysznic, to nic z tego…
Skąd ja to znam? U nas też chlapanie jest na czasie:)
Ślicznego macie synka i te jego oczy pełne ciekawości!
Pozzdrawiam.
Hahaha znam to skądś
Szymek dba o Twój ruch i formę, bo ktoś zabawki podnieść musi 🙂