W dzisiejszych czasach uwielbiam powszechność informacji. Uwielbiam fakt, że sama mogę decydować co kupię, gdzie kupię i jak podam. Uwielbiam również fakt, że tego samego mogę nauczyć moje dzieci.
Swojego czasu nałogowo oglądałam programy pani Bosackiej, która bez owijania w bawełnę pokazywała jak producenci żywności zarabiają na naszej niewiedzy. Dużą rolę na mojej świadomości zakupowej odegrała też moja wrażliwość. Niestety – albo i stety – właśnie ona do pary z moją bogatą wyobraźnią sprawiła, że wiele produktów spożywczych omijam szerokim łukiem. Arek jeszcze dziś potrafi mi czasem wypomnieć wykrojoną żyłkę w wędlinie.
Dojrzewanie do świadomych zakupów, to był dość mozolny proces, który tak na prawdę zapoczątkowała lista zakupów. Na chwilę obecną ten dokument jest jednym z najważniejszych organizacyjnych elementów naszego życia. Powstaje w ciągu sześciu dni, i razem z Arkiem dopisujemy do niej rzeczy kończące się lub takie, które po prostu będą potrzebne. Na chwile obecną bez niej nie ruszamy się na żadne zakupy. Na początku zdarzyło mi się kilka razy zapomnieć ją zabrać, i zakupy stały się koszmarem. Zero organizacji i wydane nadprogramowe pieniądze na rzeczy niekoniecznie niezbędne. Czasem się zastanawiam, czy lista zakupów nie stała się przypadkiem moim nałogiem 😉
Równocześnie z listą zakupów wprowadziliśmy tradycję cosobotnich zakupów. Na zakupy poświęcamy trochę czasu, zapoznając się z ofertami cenowymi pobliskich marketów (by wiedzieć gdzie się udać) a także czytając składy kupowanych produktów.
Tak, czytam składy.
Szczególnie produktów, po które sięgam pierwszy raz. Staram się wybierać takie, które mają najkrótszą listę składników, staram się również unikać syropu glukozowo-fruktozowego i oleju palmowego. Z drugiej strony nie walczę z wiatrakami, i nie rwę włosów z głowy gdy nie znajdę składu który by mi odpowiadał w rozsądnej cenie. Świadomość i równowaga – tym staram się kierować robiąc zakupy.
Przyznam szczerze, że do tego stanu prowadziła mozolna droga, która chyba nigdy nie będzie miała końca. Ciągle szukam, czytam patrze, by kupić tanio, zdrowo i z głową. Lubię wierzyć, że takich świadomych zakupowiczów jest coraz więcej, a wiedza o spożywaniu wszelakich produktów przetworzonych szerzy się niczym pożar Londyny w 1666 roku.
źródło: pixabay.com |