Matka o czerwonych converach pisała. Że marzy i pragnie. Kiedy przyszedł ten dzień, zawahała się ze względu na rozmiar swej nie małej stópki. Nie kupiła. Ojciec przyszedł jej z pomocą.
Przejął się bardzo, zaangażował bardzo w poszukiwania idealnego dużego czerwonego trampka.. i znalazł dwa. Jednak Matka decyzji podjąć nie umiała aż w końcu machnęła ręką i z marzeń zrezygnowała.
Ojciec się nie poddał.
Za plecami Matki zamówił obie pary, kazał usiąść mierzyć i wybierać.
Dzień pierwszy : brak wyboru
Dzień drugi: brak wyboru
Dzień trzeci: No nie wiem które! – Matka w akcie desperacji załamuje ręce. Ojciec równie zdesperowany chwyta się ostatniej opcji: to zostaw sobie obie – mówi a Matka niewiele myśląc wypala:
ZWARIOWAŁEŚ?! CO JA BĘDĘ Z TAKĄ ILOŚCIĄ BUTÓW ROBIĆ?!
Tadam!!!
Oklaski.
Kurtyna!
PS. Do tej pory jak to czytam to sama pukam się w czoło. Jak ja mogłam coś takiego powiedzieć????
Ach te zakupy… 😀