Gdybym Was dziś zapytała: co jest największym przekleństwem młodych Polskich rodzin, co byście odpowiedzieli? Brak czasu? Brak mieszkania? Bieda? Brak pracy?
Gdybyście mnie zapytali, co jest największym przekleństwem młodych Polskich rodzin, odpowiedziałabym bez mrugnięcia okiem: emigracja zarobkowa.
Świadomość, że problem istnieje towarzyszy chyba większości Polakom, jednak staje się dla nich realny wtedy, gdy dotyka osobiście. Nas dotknął. W czwartek, 22.06 mój mąż pojechał do Norwegii do pracy. Przez ponad rok walki o wyjście na prostą w naszym kraju zyskaliśmy tylko większe długi i większą deprechę. Teraz co prawda mamy większe szanse wyjścia z kryzysowej sytuacji, ale jesteśmy osobo. Czy muszę pisać jak bardzo jestem rozżalona i zła?
W całej tej sytuacji straciłam serce do tego miejsca. Rozumiem, że być może zawiodłam moich czytelników i jest mi z tego powodu również przykro. Inna wiadomość jest taka, że postanowiłam do Was wrócić. Dzięki mojemu dzielnemu mężowi, który powiedział po prostu: “napisz coś wieczorem, lub jak będziesz miała chwilę. zrób to dla mnie”. No więc zrobię. Dla Was wszystkich. I dla męża.
Drugi weekend bez Arka mija nam spokojnie. Na szczęście pogoda dopisuje, więc większą część dnia spędzamy na dworze. Szymon raczkuje, więc jest Go pełno, do tego wychodzi mu lewa górna dwójka (prawa już jest). Do tej pory wydawało mi się, że znosi to wyjątkowo dobrze, ale zaczynam już wątpić. Podczas jednej z akcji z przewijaniem (a jest ich tysiące, bo przewijanie to Szymona gehenna, a więc i moja) zauważyłam że z prawej strony w głębi ma opuchnięte dziąsła… jak tak dalej pójdzie, to w wieku 1,5 roku będzie miał wszystkie zęby i szaloną matkę ;]
Zapraszam Was także do śledzenia profilu na Instagramie.
Tymczasem biegnę pichcić obiad.
Udanej niedzieli!
Nie jesteś sama! Mój też wyjechał dwa tygodnie temu, jak już czytałaś i też mam synka Szymka, tylko starszego :).
Lekko nie jest… 🙁
Dzięki Jolu 🙂
Dzięki za miłe słowa 🙂
Dzięki :*
Kiedyś wykluczaliśmy opcję wyjazdu zarobkowego. Oboje nie wyobrażaliśmy sobie takiej możliwości. Dziś już nic nie wykluczam, więc kto wie czy się nie spotkamy? 😉
Tak, ja od paru tygodni też już nie mam serca do tego kraju 🙁
Dobrze, że macie to za sobą. Też liczę, że w końcu i nam ten cały bajzel wyjdzie na zdrowie. Dzięki za wsparcie 🙂
Ja do tego kraju juz dawno serce stracilam pomimo tego ze wyjazdy nas jeszcze nie dotknely. Bedzie dobrze,pisz czesciej
Łatwo nie jest, ale wiesz, że nie wyjechał dla przyjemności, tylko aby poprawić Wasz byt. Sama tęsknie z Pl, za domem rodzinnym, rodziną. I nie raz mówię, że chciałabym żyć w Pl, ale co z tego, jak tam trzeba walczyć o godne życie. Nie mówię o luksusach, a raczej o braku strachu, że do końca miesiąca nie wystarczy i rezygnacji z małych przyjemności. Może kiedyś sytuacja się odmieni. Może Wy wyjedziecie do No całą rodziną? Może wtedy się poznamy? 😉
trzymaj się,jesteś dzielna 🙂
dobrze,że wróciłaś,całusy dla Was :*
Trudny czas przed Wami – trzymam kciuki, aby rozłąką mijała szybko i w miarę bezboleśnie. PS choć tyle dobrze, że tu wróciłaś…
Ech, ciężko, ciężko. Rozumiem Cię. Pierwsze lata mojego związku tak wyglądały: Michał w Niemczech, potem w Szwecji. Najgorzej było jak się mijaliśmy, bo ja na przykład pracowałam we Francji, gdy on akurat na urlop do Polski przyjechał. Z dzieckiem sobie tego nie wyobrażam. Jesteś mega!
Teraz słowa pocieszenia i otuchy: dzięki doświadczeniu zdobytemu za granicą, Michał ma teraz dobrą pracę w Polsce (tfu tfu tfu). Nadal dużo wyjeżdża, bywa, że od pon do pt go nie ma, ale po tych latach osobno, niewidzenia się po kilka miesięcy z rzędu, te 5 dni nie wydaje się takie nie do przeżycia. Jest ciężko, ale mogło być gorzej.
Bardzo się cieszę, że znowu będziesz pisać 🙂 trzymam kciuki 🙂
Współczuję rozłąki, często myślę o tym jak by to było gdyby nas to spotkało, ciężka sprawa.