Chyba już kiedyś pisałam, że zawsze sceptycznie podchodziłam do wszechobecnej teorii “różowego” macierzyństwa. Oczywiście, nie twierdze, że ono nie istnieje. Ośmielę się twierdzić, że po prostu nie ma go tutaj.
Roczny maluch potrafi być despotyczny, wymagający i w 100 % absorbujący. Mój w każdym razie taki jest. Od jakiegoś czasu sprowadzam te określenia do jednego słowa: tyrania. Pięknie wspaniale, prawie książkowa żywa teoria tyranii. Z tym że nadana prawem natury. Pociesza mnie tylko myśl, że za jakiś my rodzice odzyskamy władzę. Nawet jeśli tylko iluzoryczną… to nie mogę się jej doczekać 🙂
Tymczasem odliczamy do przyjazdu Arka.
I szykujemy się do chrzcin Robulka.
A raczej ja się szykuję. Syn zostaje w domu! 🙂
Tak dla odmiany, to Szymek (oczywiście miedzy wykańczaniem mamy) jest cudnym dzieckiem 🙂 uśmiech na 6 ząbków, podkradanie zupki lub chlebka, tańce przy melodyjce z Pana pszczoła i szczęście na twarzy gdy dostanie ciastko 🙂 a jak wszyscy wiemy, uśmiech Szymona jest powalający 🙂
To może dla odmiany, następnym razem coś pozytywnego o Naszym dziecku ?