Słomiana wdowa na wyjeździe

Czyli jak to mama się spięła, na koncert Happysad w Malborku (13.06) poszła, wódki się napiła a w niedziele (15.06) wakacje dziecku zorganizowała.

Dziecku.

Sobie i wujkom zorganizowała obóz przetrwania.

Plan był taki, że Szymon i ja odpoczniemy, pobędziemy trochę z ciocią Jolą i Robertem. Jak pokazało życie, Szymon miał swój plan. Krótki i treściwy: mamamamamamamamamamamamamamamamamamamamamamama ! ! ! Co oznaczało: wisieć na mamie, płakać za mamą, nie zostawać bez mamy, nie zasypiać bez mamy, nie kąpać się bez mamy… i generalnie nic bez mamy.

Są też dobre strony tego wyjazdu:

1. Ciocia Jola wie czego spodziewać się za rok po Robulku

2. Mama zamówiła w końcu łóżeczko turystyczne i nowy wózek

3. Mama będzie mogła wzbudzać litość w babciach i błagać by zabrały wnuka do siebie na noc 🙂

To są refleksje z poprzedniego weekendu. A ten miniony był spokojny. Standardowy i monotonny. Poza tym, że wybrałam się na X-mena do kina w niedzielę. Dla rozrywki, popatrzeć na pośladki Hugh Jackman’a. Bo generlanie, była to chyba najbardziej rozczarowująca cześć przygód Wolverine’a.

Ostatecznie Arek poddał w wątpliwość autentyczność, podziwianych przeze mnie, pośladków tegoż aktora. No bo jeśli były to pośladki duplera  (dubler od pośladków). No nie wiem, nie wiem… jeśli tak było, to może oznaczać że moje 13 zł zostało wydane zupełnie bez sensu… 😉

Ten post ma jeden komentarz

  1. Gizanka

    Coś w tym jest, że czasem te dzieci bez mamy ani rusz.

    Swoją drogą to nie pamiętam kiedy wydała tylko 13 zł na kino – u mnie w mieście znaczy zdzierstwo.

Dodaj komentarz