Czy wy też jesteście rodzicami, którzy w sekrecie podjadają smakołyki, by nie dzielić się już z potomstwem? Jeśli do tej pory nie wiedziałeś, że tak można sprowadzę cię na ziemię: można. Nawet trzeba! Niech się gówniarzeria uczy, że starzy też mają coś z życia! Na przykład Skittlesy podjadane tak szybko, że nie ma czasu pogryźć przed przełknięciem.
Inaczej sprawa wygląda, gdy przestrzeń jest mała – auto – i siedzicie w czwórkę. Nie ważne jak buczy, czy jak głośno gra muzyka. Małe uszy zawsze usłyszą szelest papierka czy inne dźwięki związane ze słodkościami.
Tak było i tym razem.
Ojciec półgębkiem mruczy:
– Tylko nie szeleść – i podaje mi pudełko pełne draży, co raz – dwa zauważa Szymon.
– Co masz? – pyta ciekawski młodzik.
– Tabletki – odpowiada bez zastanowienia Arek.
– Na co? – drąży dociekliwy potomek.
– Prostatę – wypala ku memu zaskoczeniu małżonek, uśmiechając się pod nosem i patrząc uważnie na drogę.
– A co to prostata? -włączam się, mówiąc głośno tak, by Szymon usłyszał każde słowo, patrząc przy tym wymownie na Arka.
– Gruczoł – pada szybka odpowiedź, bo stary uświadomił sobie, że lód pod nim zaczyna trzeszczeć.
Na co, z entuzjazmem, Szymon odkrzykuje:
– Ja też mam ból czoła! Daj!