Ileż trwożnych postów na temat porannych wycieczek do przedszkola. Że dramat, że płacz i rzewne łzy w oknie przedszkola. Rodzice nawet nadzieje tracić zaczęli, że będzie lepiej. Że jest szansa na pozytywne poranki…
Strach powiedzieć, że jest szał. Przyjmijmy że go nie ma. Ale… Szym dziś zażyczył sobie rowerek. Z przedszkolnego parkingu do samego budynku. Z uśmiechem ścigał się z tatą do przedszkola, przebrał się, wszedł na salę… Matka znika, by nadziei i nie budzić w dziecku. Ojciec po chwili z sali wychodzi, kroczymy na parking.
Obraca się Matka do rzeczonego okna, patrzy… Szym jak zwykle w oknie. Nie wygląda za rodzicami, tylko przechadza po parapecie swojego Kota. (pluszowy kot o imieniu Kot). Dziecko znudzone, nie do końca pamięta po co do tego okna co dzień podchodzi. Ocknął się po chwili, spojrzał na rodziców, machnął raz i za firanką zniknął. Nie czekał nawet, aż starzy odjadą…
Matka: Czy ty to widziałeś?
Ojciec: Tak, tak… widziałem…
M: Ale Kotem się bawił, olał nas… machnął i zniknął… – relacjonuje w szoku, jakby Ojca tam nie było
O (z dramatycznym westchnieniem): W dupie już nas ma… wylatuje z gniazda…
dzięki uprzejmości Przedszkola Na Słonecznej Górce 🙂 |
Mój z radoscią lata do przedszkola! Rano codziennie pyta się kiedy "idziemy do szkoły" i nie ważne czy sobota, czy niedziela z chęcią by też poszedł. Na początku był mały problem, bo to jego pierwszy rok i nie chciał pani słuchać, albo szturnął jakiegoś kolegę. A teraz jest grzeczny, odpukać 🙂
Łzy zaoszczędzone, najważniejsze! W końcu kiedyś wylecieć musi 😉