Post ten miał powstać już dawno, dawno, dawno… ale powstał dziś. Niesiony niespokojną nutą mocniejszego brzmienia. Raz mocniej, raz lżej… a jednak przy rzępoleniu gitarki. Zapraszam na muzyczne zwierzenia! 😉
Lubię muzykę. Dobre kawałki, mocniejsze szarpnięcie strun gitary. Zachrypnięty głos, lekki zarost i długie ciemne włosy też są mile widziane 😉 a tak serio… będąc małolatą pozwalałam, żeby moją psychikę orało Backstreet Boys i Britney Spears (tak, tak, wiem… bardzo Was przepraszam, ale to prawda 😉 ). Kiedy wyrosłam z małoletnich upodobań, wrosłam w mocniejsze brzmienie. Nie wiem kiedy, ale mym uchem – słuchem zawładnął Korn, Creed, Him, P.O.D., Linkin Park… Pamiętam cierpienia, jakie przysparzałam rodzicom brzmieniem Freak on a Leasch czy Falling Away from Me. Mając te “naście” lat uważałam, że tego rodzaju kawałków nie można słuchać inaczej. Do tej pory wracam do perełek i słucham, nie oszczędzając uszu. Swoich uszu, Szymonowe oszczędzam – na razie przynajmniej. Mocne brzmienie jednak już dziś nie towarzyszy mi jak kiedyś. Wiadomo, życie wymusza zmiany, nie zawsze można czy ma się okazję słuchać tego co dobre. Jednak kiedy czasem zdarzy mi się odgrzać (w sensie przypomnieć sobie o istnieniu) jakieś swoje prywatne kwiatki (czyt. “najulubione” z ulubieńszych;)) wracam do: A.D.I.D.A.S., Thoughtless, Here to Stay czy Somebody someone.
Jednak nie od dziś wiadomo, że z czasem człowiek łagodnieje. Może nie jakoś przesadnie, ale jednak w moim przypadku zaczynają się wielkie sinusoidy. Co prawda nie biegam od Backstreet Boys do Krona 😉 ale znajduję (w dużej mierze dzięki siostrze) inne ciekawe propozycje.
Więc: co u nas króluje w głośnikach?
Przede wszystkim Strachy na Lachy oraz niektóre kawałki Pidżamy Porno. Mamy miejsce dla Happysadu, Lao Che, Farben Lehre… i w sumie jest tego jeszcze trochę. Ale ostatnim hitem jest album Zelig Krzysztofa Zalewskiego. Album promuje utwór Jaśniej, a kolejnym singlem ma być podobno utwór Zboża. Dlaczego Zalewski? Bo tekst, bo muzyka, bo głos. Czyli wszystko co powinno być składowym dobrych utworów. Zabawa muzyką i tekstem, oryginalność i mocne brzmienie. Czyli to, co mamusia lubi najbardziej. A nie bezsensowna łupanka, czy teksty typu: ‘ja cię kocham, ty mnie nie …” itp. itd…
Rockowe ‘pierdnięcie” wyzwala energię w moim sercu, i podrywa z krzesła. Tekst łatwiej wpada w głowę, oprawiony odpowiednią nutką i jej brzmieniem.
Marzy mi się, żeby i Szymon zbliżył gust muzyczny do maminego. Oczywiście, zamierzam o to zadbać i już teraz czasem puszczam lżejsze kawałki w odpowiednim natężeniu głośników i z odpowiednim słownictwem. Tak o to Fasolki i Kołysanki – Utulanki przeplatają się u nas z Lao Che i Strachy na Lachy 😉 Nasz osobisty mix muzyczny.
A jak Wy wspominacie swoje upodobania muzyczne z młodzieńczych lat? 😉
Nie znam, ale spróbuję w wolnej chwili 🙂
Bo rodzice słuchają tylko dobrych kawałków 🙂
Hehe… my mamy autografy na zdjęciu z pierwszego tańca weselnego. Naszą piosenką był utwór SnL pt. BTW 🙂 Oczywiście fragment tej piosenki jest też na obrączkach 🙂
Mamy podobne klimaty.
Za czasów liecealnych był Korn, Offspring, HIM…itp. Dzisiaj Strachy, Akurat, Pidżama, Kult… no i Kleyff Jacek, którego nie wymieniłaś. Bardzo gorąco Ci go polecam, myślę że Ci się spodoba (posłuchaj najpierw Huśtawki a potem Nocnoautobusowa).
Inspiracje również mam od siostry i jej faceta, którzy żyją nieco alternatywnie a ich dom aż kipi muzyką!
Ostra dziewczyna z ciebie 🙂
Podobne dźwięki i w naszych głośnikach 🙂 Gaba była z nami nawet w Empiku na miesiąc przed urodzeniem, gdy SnL podpisywali płyty.
Ja też mam nadzieję, że mój Dzidziol będzie słuchał dobrej muzyki (w sensie takiej jak rodzice :D)
N'sync i Backstreet Boys wywołują moje wielkie rozbawienie. Aczkolwiek fakt, trochę zakrywam nim zażenowanie 😉
"Dzień dobry kocham cię" kojarzy mi się z czasem, gdy poznawałam Buniowego tatę 🙂
A co do moich upodobań muzycznych z lat wczesnomłodzieńczych to mam żenujący epizod z N'sync i wielkiej miłości do Justina Timberlake'a. Szalałam też za The Prodigy. Sentyment do tego drugiego został.