Poranek, jak zwykle w proszku. Jeden “rzut okiem” za okno i stwierdzam: pogoda dobra, idziemy na spacer. Jako że mama zawsze ubiera i szykuje się ostatnia (jakaś dziwna zasada w domu zagościła), przekazała Szymka tacie.
Tata dzielnie krążył z dzieckiem po mieszkaniu, aż w końcu wparowali do łazienki gdzie wykańczałam makijaż. A tacie, przy okazji bycia w łazience wyrwała się piosenka:
“Szczotka, pasta… tididididi- di…
tak się zaczyna… tididididi- di…
żeby czyste zęby mieć, trzeba je najpierw mieć!”
Zostałam zauroczona tym bezzębnym uśmiechem! I fryz również niczego sobie!
Ta piosenka pozwala nam umyć zęby Wiktorowi 🙂 jak nikt jej nie śpiewa, mycia nie będzie 🙂 każdy sposób dobry.
Aaaa z Gnomka naprawdę przeuroczy chłopiec 🙂
oj, prawda, prawda…
dzięki Ciocia 🙂
No tak…. na Arka zawsze można liczyć 🙂 A swoją drogą, to Szymek jest niezłym modelem 🙂 cudowne zdjątko 🙂
Hahaha:)
Jaki Szymuś już duży! Boże to prawda, że cudze dzieci najszybciej rosną:)