Chyba wielokrotnie już o tym wspominałam, że najbardziej lubię takie historie, po które dziecko sięga samo. Jeszcze lepsze są takie, które po pierwszym rozdziale sprawiają, że Szym mówi proszącym głosikiem: ” Już konieeeec? Może jeszcze jedeeeen?” A najlepsze są takie, kiedy sama z ciekawości co będzie dalej nie mogę odmówić. I dziś właśnie o takiej książce, która swoje odleżała i w końcu się doczekała.
“Córka bajarza” autorstwa Moniki Radzikowskiej trafiła do nas dzięki Cioci Agacie. Jak wspomniałam wcześniej, swoje odleżała na półce, aż któregoś wieczoru właśnie tą książkę przynosi Szymon.
Książka uzyskała nagrodę w drugiej edycji konkursu Piórko 2016 organizowanego przez Biedronkę. Zachwyciła jury treścią i ilustracjami, co mnie nie dziwi. Historia jest prosta, czasem mam wrażenie że napisana na skróty (nie za każdą przebytą górą wydarza się przygoda), jednak ma piękny morał o mocy słowa opowiadanego i pisanego. I o tym, że warto walczyć o rzeczy cenne i ważne.
Czyta się ją szybko i przyjemnie.
Pamiętam swojego czasu fenomen laureata pierwszej edycji Biedronkowego konkursu: Szary domek. Jego blask nas ominął, podobnie jak laureaci dwóch poprzednich edycji: “Nieustraszony strach na wróble” oraz “Mały Saj i wielka przygoda”. Pewnie dlatego, że nie zachęciły mnie ani opisy ani ilustracje.
Szczerze pisząc, gdyby nie podarek od Cioci, Córka Bajarza by też nam umknęła. Do książek z marketu odnoszę się bardzo ostrożnie, bo mierzi mnie sposób w jaki są tam traktowane, jednak ta opowieść mile mnie zaskoczyła. Nie zrobiła wielkiego “wow”, jednak pozwoliła na miły wieczór z bajką w ręce.
A co najważniejsze – podobała się Szymonowi. A przecież tak na prawdę o to chodzi w bajkach dla dzieci.
Tytuł: Córka bajarza
Autor: Monika Radzikowska
Ilustracje: Monika Biała
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Laureat Nagrody Biedronki Piórko 2016