Zerwała się Matka z rana, pobiegła do Starostwa, by odebrać świeży, cieplutki i pachnący dokument. Niesiona skrzydłami nieskrywanej radości i dumy. Ciepło myśląca o Instruktorze, który w naukę Matki włożył niespotykanie wielkie pokłady cierpliwości.
Okazja nadarzyła się szybko, by za kółko wsiąść i pojechać. Przeżycie rodzinne: mąż siostra, dziecko. Zdjęcia robią, filmy kręcą, sława i pieniądze same zaglądają do drzwi…
Matka jedzie i nikogo nie naraża na uszczerbek na zdrowiu. Ale…
– No gdzie ruszasz, jak na biegu stoisz! – słyszy i rzuca spojrzenie na męża – aha, ze sprzęgłem ok – zauważa łaskawie czepialski…
– A może byś piątkę wrzuciła – stwierdza ów czepialski w drodze do Malborka…
Cierpliwość Matce skończyła się, gdy kazał jej poprawić parkowanie i instruował że za dużo dała gazu. A kiedy Matka stwierdziła, że ma dość i to jej nie pomaga – usłyszała że wprowadza nerwową atmosferę…
Pierwsza rodzinna wycieczka skończona.
Od dziś jeżdżę sama.
Też niedawno odebrałam i mam duuuużo gorzej z mężem 😉 Szerokości Tobie i sobie życze 😉
rodzinatomachina.blogspot.com
Gratulacje i gumowych krawężników 😉
U mnie było to samo, jestem kierowcą już 10 i nic się nie zmieniło 🙂
taki mądrala, tak wszystko wiedzący, a jak ja odebrałam swój dokument to kazał mi samej jeździć, żeby mi inni nie gadali 🙂