Od paru lat, Polacy dają się ponieść pseudo – świętowaniu Halloween. Dynie, przebrania i “cukierek albo psikus!”… Dostaję dreszczy i szału na myśl, że za parę lat mój synek również będzie chciał wsiąść udział w tym szaleństwie.
Skrzywione myślenie, że to co pochodzi z zachodu czy z samych Stanów Zjednoczonych jest fajne, i bardzo potrzebne naszym dzieciom zaczyna być męczące, tym bardziej że męczy coraz mniej naszych krajan. Coraz więcej dzieci krąży po domach, mieszkaniach pukając wieczorem do drzwi, i oczekując na łakocie. Niesione falą owczego pędu za pseudo – świętem ochoczo realizują rzeczonego psikusa. Bo przecież oczekują że skoro one to i my też będziemy się bawić. No ale, mamy prawo się nie bawić, prawda?
Rodzicu, zanim puścisz swoje dziecko przebrane za dynię (skoro już musisz to zrobić), wytłumacz mu że nie wszyscy się bawią. Argumenty typu – poznasz sąsiadów, pokażesz dziecku że są sympatyczni ludzie… (tak, tak w sieci znalezione) są absurdem. Czy potrzebujemy amerykańskiego święta by poznać sąsiadów?
Czy nie lepiej usiąść z dzieckiem i powiedzieć mu, jak było kiedyś? Opowiedzieć o babci, dziadku i innych przodkach? Niech wie, kogo groby odwiedzi dnia następnego by zapalić świeczkę. Niech pozna Ich historię, która poniekąd staje się Jego historią. By za trzydzieści lat Ono tą wartość i pamięć o nas przekazało swoim dzieciom.
Słodycze zostaną zjedzone, dynie pójdą w śmietnik. Czy pamięć o nas też ma tam się znaleźć?
Piona! 😀 Ja też lubię. Tą ciszę, zadumę w powietrzu…
Piszę o Halloween, ale w kwestii "choinkowania" grobów całkowicie się z Tobą zgadzam.
Ludzie ogłupieli…
dla mnie to głupia amerykańska zabawa,ale kto chce niech się bawi-wolny kraj.Ja spędzam ten czas na zadumie,modlitwie i wspominaniu zmarłych bliskich mi osób.Nie obstawiam grobów zniczami jak choinki,mdli mnie od tego przepychu na cmentarzu a później cały rok nie przyjdą znicza zapalić.Ale to sprawa osobista każdego człowieka.Ja często chodzę na cmentarz,bo lubię:)
zgadzam się z Tobą. Halloween to nie nasze święto, nie ma u nas żadnych tradycji – po co i na co to komu nie mam pojęcia. a nie, wiem – sprzedaż kostiumów i gadżetów się liczy :/ kolejna pusta okazja, by wdać kasę… niestety pewnie zagości u nas na stałe, tak jak to już się stało z walentynkami. bo w końcu to takie miłe i nikomu krzywdy nie robi ….
a ja nie mam nic do hallowenowych zabaw ale tradycji trzeba dopełnić. Najpierw spotkanie przy grobach bliskich, później zabawa..
Kolezanka widziala tez rozance, ktore swieca jak lampki. Jaki kraj, taki Halloween 😉 Mnie wkurzaja tylko oskarzenia o okultyzm. Ciekawe, ze w Polsce – katolickim kraju, nikt nie wyzywa od okultyzmu Andrzejek i wrozb na przyklad…
Ja jakoś nie potrafię jeszcze wyrazić swojego zdania na temat halloween. Jeśli chodzi o 1 listopada, to uważam, że to własnie tu idzie za dużo kasy do śmietnika. wystarczyłby symboliczny znicz… A nie obnoszenie się, ko kupi większy znicz i większe kwiaty… Przykładem jest mój tato, który oznajmił mojej mamie, że nie życzy sobie odpalania przy nim zniczy za 1,99 z Biedronki… i poszedł, za przeproszeniem idiota, 1 listopada i kupił 3 duże znicze trzykrotnie przepłacając…
Moje zdanie może wynika z innego podejścia do śmierci… Ale takie ono jest…