Bycie mamą na cały etat (czyt. “siedzenie” w domu) to wyzwanie. Szczególnie dla mojej psychiki, gdyż jestem bardzo kruchą i wrażliwą osobą. A tak serio, ostatnio czuję że się uwsteczniam. Wewnętrznie dostaję szału, bo moja kreatywność płacze w kącie zaniedbana. Postanowiłam więc stanąć z sytuacją w szranki. I wygrać to starcie.
Jak na razie szarpię się z mężem o każdą chwilę na szycie. Myślałam, że po zamknięciu firmy szybko nie zatęsknię, ale myliłam się. I choć z maszyną się przeprosiłam, to ciążowe lenistwo a potem oswajanie nowego układu rodziny nie sprzyjało szyciowym wyzwaniom.
Jednak im Oskar większy, tym więcej szans dla siebie dostrzegam. Jedną taką udało mi się wyrwać w ostatni czwartek i postanowiłam w końcu zawalczyć z wigofilem i komiksowym poliestrem wodoodpornym. Byłam pełna obaw, czy moja maszyna to dźwignie, gdyż w którymś momencie musiałam szyć kilka warstw dość grubego materiału… jednak się udało. Powstał piękny, kolorowy i oryginalny organizer do wózka. Aby podkreślić jego wyjątkowość, zdecydowałam się też na mały detal.
Washable Paper: CraftPap Color.
Od jakiegoś czasu ten materiał staje się popularny wśród kreatywnych twórców. Powstaje ze spilśnionych włókien celulozowych i jest impregnowany latexem. Dzięki temu jest odporny na ścieranie i łatwy w przeszywaniu. Po wygnieceniu przypomina skórę, a co więcej można go prać lub czyścić na sucho. Dodatkowo można na nim pisać i drukować.
No i postanowiłam spróbować tego wynalazku, a żeby nie zapłacić milionów monet – zamówiłam zestaw arkuszy od tkaninykaroliny.pl . Szaleństwo to odzwierciedlenie znalazło w małej metce którą wykonałam za pomocą dziurkacza dekoracyjnego. Niewielki detal, a sprawił mi chyba największą radość, przy tworzeniu całości.
Co do wigofilu, jest to materiał typowo tapicerski, mający za zadanie usztywnić konstrukcję torby. Jest to coś, czego zabrakło w mojej pierwszej torbie do wózka, dlatego – mimo że była ładna – była słabo funkcjonalna.



Niesiona sukcesem zestawienia kolorystycznego – poliester z komiksem skradł mi serce – postanowiłam zrobić sobie portmonetkę. Z metką z CraftPap, a jakże. Tu już pracy było na 30 minut, a najwięcej czasu zajęło chyba ręczne wszycie bigli.


Coś czuję, że ten komiksowy wzór zagości w wyprawce szkolnej Szyma w przyszłym roku…
dzięki 🙂
Super wygląda to połączenie i wcale się nie dziwię, że Szymon będzie tak wyposażony również a nie tylko młodszy brat /matka 😉