No to dzisiejszą rundkę mam za sobą. Na 16 doktórka, na 17 Nauka Rodzenia… A do południa przygotowywanie wyprawki dla mamy i Szymka. W sobotę chcemy ruszyć na zakupy, więc w końcu zmobilizowałam się i spisałam co trzeba dokupić. Przyznam, że powstała dość pokaźna lista – szczególnie dla Szymona, na której postawiłam wiele znaków zapytania. Listę podzieliłam na trzy “segmenty”: akcesoria, kosmetyki, ubranka. Ta ostatnia dotyczy głownie Małego i ma raczej pokazywać ile czego powinno być, i czego ewentualnie szukać w zwożonych rzeczach. Dopiero ostatnim etapem będzie kupno brakujących “szmatek” ;). Największe braki mamy w “akcesoriach”, gdzie umieściłam m. in. aspirator do noska, termometr elektroniczny, ręczniki kąpielowe, kocyk cienki czy termofor. Rubryka z kosmetykami jest dla mnie najbardziej intrygująca. Szczególnie teraz, gdy wróciłam z dzisiejszych zajęć Szkoły Rodzenia. Ale o tym za chwilę. A więc w chaotyczną rubryką “kosmetyki” wpisałam z rana m.in. chusteczki mokre, bepanhten, krem sezonowy do buzi, pampersy, jałowe gaziki… A teraz, moja ściągawka ma zagwozdkę. Gdyż pani położna z nauki rodzenia, prowadziła dziś wykład na temat pielęgnacji noworodka. A że jest zwolenniczką naturalnych metod zaklinała trzy “kosmetyki”: mydło rumiankowe, rumianek i mąkę ziemniaczaną. I nie powiem, jej argumenty nie były mega szalone i fanatyczne, a rozsądne. Naprawdę do mnie trafiały. Na pierwsze dwa miesiące podobno są najlepsze. Do kąpieli – mydło rumiankowe, do przemywania: oczek, twarzyczki, za uszkami oraz pupy i narządów rodnych – ciepły rumianek na waciku, po wszystkim do upudrowania – mąka ziemniaczana. Oliwka – tylko w przypadku ciemieniuchy, Oilatum – owszem rewelacyjne, ale na to przyjdzie czas po pierwszym miesiącu, dwóch. Sudokrem – w przypadku odparzenia niezastąpiony, jeśli pleśniawki w buzi – Aftin. Pielęgnacja pępuszka – jeśli nic się nie dzieje – zostawić, jeśli coś się dzieje to podała nazwę preparatu, ale mój zmęczony mózg wyrzucił nazwę z pamięci… Ot, i cała kosmetyczka noworodka. Bardzo… hmmm… lekka i niezbyt droga. Warunek jeden: maluch jest zdrowy i w szpitalu nie zalecono nam żadnych specjalistycznych preparatów czy zabiegów. Podoba mi się. A Wam?
Jeszcze krótko o wizycie u doktórki. Mały waży już 1750 g 🙂 Według przeprowadzonych dokładnych pomiarów USG, wynika że termin porodu może być już 10 czerwca. Jako, że mam planowaną cesarkę, prawdopodobnie już 8 maja (następna wizyta) dostanę skierowanie do szpitala, a jeśli małemu będzie się spieszyć – to ja również mam przykazanie “lecieć na izbę przyjęć” – co raczej jest oczywiste. Omówiłam jeszcze z panią doktor problem twardnienia podbrzusza. Ostatnio, gdy nawet więcej pochodziłam było to uciążliwe, tym bardziej że ciągnie brzucho w dół. I jak na zawołanie brzuszek mi stwardniał w trakcie USG. Dostałam przykazanie by się nie przemęczać, jeszcze więcej odpoczywać, pić magnez a jeśli to nie będzie pomagać – nospa i leżeć. Na szczęście szyjka jest zamknięta i nieznacznie krótsza, więc nie ma się czym martwić, ale … dmuchać na zimne. Także – odpoczywamy…
I jeszcze na koniec pochwalę mojego męża. Dostałam dziś kwiatka i czekoladki 😉 ot, tak bez powodu – jak stwierdził. Choć po cichu podejrzewam, że próbuje mnie trochę przekupić, bo już drugi wieczór jest poza domem – ogląda mecz z chłopakami. Cóż, najważniejsze ze wie, jak mnie zmiękczyć 😉 A ja lubię takie drobne upominki od mężulka 😉
Stara się to najważniejsze 🙂
Ile jest takich co nie starają się 😛
Lista jest imponująca! Ja na razie nie wypisuję, ale już po głowie chodzą mi pewne pomysły. Oczywiście będę kierować się doświadczeniem innych mam. One są niezastąpione 😉
Ja nie patrzyłabym tak entuzjastycznie na polecenia pani ze szkoły rodzenia. Rumianek jest bardzo uczulający dlatego nie odważyłam się go stosować u swojego dziecka. Gdy mieliśmy odpażenie na pupie Młodego poleciła nam położna stosowanie zamiast chusteczek wody z nagietkiem. Obecnie rzeczywiście zalecana jest sucha pielęgnacja pępka – pod żadnym pozorem nie stosuje się już spirytusu – ale Octanispt jest dozwolony i ja go używałam. Warto kupić, bo zawsze można go potem zastosować na jakieś ewentualne ranki czy zadrapania aby łatwiej się goiły. O kąpielach w pierwszym miesiącu też różnie się mówi – jedni zalecają po prostu mydło dla niemowląt, inni emolienty, jeszcze inni, ci bardziej radykalni, oliwę z oliwek. My używaliśmy Oliatum Soft i nie było problemów. Zużyliśmy chyba 2 opakowania a gdy się skończyły przeszliśmy na Nivea Baby płyn do włosów i ciała.
W naszej szkole rodzenia z kolei odradzali stosowania mączki ziemniaczanej a także innych pudrów, ciężko użyć ich tak aby nie zrobiły się grudki na ciele malucha. Ale z doświadczenia powiem, że puder doskonale sprawdził się latem przy potówkach. Wystąpiły raz, a puder Nivea bardzo ładnie je złagodził.
Jak zwykle w kwestii wyprawki się rozpisałam 🙂
Ah Ci mężowie;),wiedzą jak nas "przekupić":).Co do wyprawki dla malucha to idzie zwariować już z tym wszystkim,trzeba zachować zdrowy rozsądek;). Pozdrawiam!!!
Ile matek i dzieci, tyle sposobów. Jednemu pasuje to, drugiemu tamto. Nie ma chyba co na zapas kupować, bo tak naprawdę wszystkiego można się dowiedzieć już w szpitalu, po porodzie. Dokupić to nie problem 🙂
Pani w szkole rodzenia chodziło pewnie o Octenisept do kikuta.My przemywamy 2 x dziennie. Bepanthen bardzo pomocny przeciw odparzeniom, do kąpieli kupiłam ziajkę natłuszczającą od 1 dnia. Z tego co kojarzę, woda z krochmalem świetnie działa na łuszczący się naskórek i podobno jest całkiem niezłym sposobem, ale niekoniecznie na dłuższą metę..
Co innego mówią w szkołach rodzenia odnośnie tego co niezbędne dla noworodka, a tego co w praktyce się przydaje. Moja mama studiuje pielęgniarstwo i wiele ciekawych rzeczy się dowiaduje co chwila, że coś co oczami matek lub lekarzy jest niezbędne, w praktyce okazuję się kompletną stratą pieniędzy i wcale nie jest niezbędne. Jak to się mówi punkt widzenia , zależy od punktu siedzenia. Tj. lekarze przepisują nam to z czego aktualnie mają korzyści, tj. jaki przedstawiciel zaproponuje im lepszy zysk z polecania danego produktu.
A jakiś kremów używacie? Uv? Otarcia?
I przyznam, że cały wieczór dumam sobie na temat pielęgnacji noworodka. "fajne, fajne… Ale czy możliwe i realne?"
Jak wspomniałam w poście – brzmi fajnie, i spodobało mi się. Lekko i sielankowo… Ale to był wykład, a praktyki nie mam jeszcze, dlatego też z chęcią konfrontuje teorię z praktyką;) jeszcze pewnie nie raz będę musiała to robić, jak wszystkie młode mamy…
A propos kosmetyków: mi się nie do końca podoba. Pępek bez pielęgnacji i czyszczenia? Nie wierzę w to – Octenisept i patyczki.Mąka ziemniaczana do kąpieli (nie za każdym razem!) lub krochmal do przemywania otarć-ok, spróbowałam. Sudokrem-nie, bepathen-tak. Aftin na pleśniawki-ostatnio jedna mama pisała, że absolutnie nie, że doświadczeni farmaceuci łapią się za głowę słysząc o aftinie. Dupencję wodą z mydłem jak najbardziej polecam, chusteczki nie są zbyt delikatne. I Linomag zielony do smarowania, jakoś pudrowanie pośladków mi nie leży, to co podrażnione nawilżam lub natłuszczam.
Prawda jednak jest taka, że każdy powie co innego o kosmetykach. Polecam Srokę: http://www.srokao.pl
Jeśli chodzi o kosmetyki to ja bym wykreśliła nawet to mydełko rumiankowe. Naprawdę maluchowi wystarczy woda z rumiankiem lub krochmalem. My buzię do tej pory tylko przemywamy wodą przegotowaną.