Niepodległa.

Polsko! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie, ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie kto cię stracił. 

Niedziela. Budzi mnie krzyk najmłodszego, dwumiesięcznego szkraba. Za oknem wita mnie szarość jesiennego dnia, jakby aura nie była w zbyt świątecznym nastroju. A przecież dziś jest TEN dzień.

Dzień, w którym krzyk najmłodszego rozbrzmiewa echem wolnego kraju. 

Dzień,  w którym ulice i budynki trwają. 
Po ulicach nie chodzą umundurowani mężczyźni z bronią. Groźni i nienawistni, tępiący każdy zalążek polskości. 
Dzień, w którym nikt w rodzinie nie musi chować się w lasach, piwnicach, kanałach za to, że chce żyć. 
Godnie.
Po polsku. 
Dzień, w którym msza za kraj zostanie odprawiona jawnie, bez represji, obaw i lęku. W języku polskim.
Dzień, po którym nasze dzieci bez obaw pójdą uczyć się “polaka”, a historii kraju nikt nie będzie rażąco wypaczał.

Dzień, w którym daniny idą do polskiego budżetu, w którym język polski nie jest zakazany, w którym Polacy dzielą się sami a nie są dzieleni przez okupanta.

Dzień który nie do końca potrafimy świętować, a jednak wzbudza w nas wzruszenie, każe pamiętać o  niełatwej historii.

Dzień, który sto lat temu oznaczał koniec strachu matek o życie dzieci, żon o mężów, babć o wnuków.

Dzień, który dziś wymaga od nas zupełnie innego rodzaju patriotyzmu, innej odwagi. A jednak stawia przed nami trudne zadanie.

Pamiętać,

Szanować.

Kochać.

Trwać i żyć tak, by nie zapominać o tych na których nasza ojczyzna wyrosła.

Wolna.

źródło: pixabay.com

Dodaj komentarz