Na ulicy Mamoko

Jakiś czas obserwowałam i czytałam o zachwytach nad serią ulicy Czereśniowej i Mamoko. Książeczki bez literek, bez czytania. Książeczki do opowiadania. I choć do tej pory mieliśmy tylko jedną tego typu książeczkę, skusiłam się i kupiłam… trzy kolejne.


Książeczki obrazkowe są bardzo fajne dla maluchów. Szczególne tych, które nie bardzo mają ochotę by im czytać a wolą, by opowiadać obrazki. A opowiadać jest co i to na tysiąc sposobów. Zależnie od tego co chwycimy w rękę.

Jesień na ulicy Czereśniowej to historie dzieci, dorosłych i zwierząt ją zamieszkujących. Można znaleźć pieska buszującego w liściach, dynie wędrujące z właścicielami na wystawę z okazji „Dnia Dyni” i wiele innych osób i sytuacji… a wszystkie one zbiegają do jednej: wielkiego festynu jesiennego. Książeczki są dopracowane od największych do najmniejszych szczegółów. Nadają się więc na szybką lekturę albo do opowiadania dla dociekliwych. Są też niezłym treningiem kreatywności nie tylko dla dzieci ale i dla rodziców.
Tak jak wspomniałam, zaopatrzyliśmy się w trzy dodatkowe książeczki tego rodzaju: „Jesień na ulicy Czereśniowej”, „Noc na ulicy Czereśniowej” i „Miasteczko Mamoko”.
Ta ostatnia jest jak na mój gust bardzo specyficzna graficznie. W zasadzie do jej kupna pchnęła mnie zwykła ciekawość i oczywiście cena na Aros.pl . Miasteczko Mamoko to miasteczko zamieszkane przez zwierzaki, które ciągle gdzieś gnają. Jest tam Pan Papug (który później okazał się Panią Papugą) z synkiem wybierający się po jabłka. Piesek, który idąc na spacer skaleczył się w łapkę i z pomocą przychodzi mu Pan Zebra… koty pracujące na poczcie z Panią Hipopotamicą, i Pan owca kupujący stertę bułek i łódkę… i wiele wiele innych. I wiecie co? Ku mojemu zaskoczeniu Mamoko okazało się lepsze niż ulica Czereśniowa. Choć tak naprawdę, wszystkie książeczki są u nas na topie.

Po raz kolejny stwierdzam, że książeczki bez literek rządzą…


Tytuł: Miasteczko Mamoko
Tekst: —-
Ilustracje: Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Wydawnictwo: Dwie Siostry

Dodaj komentarz